Archiwum marzec 2005


mar 27 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Nie sposób opisać jak silna jest potrzeba zrobienia choćby kilku brzuszków, którą czuję i która pozostaje niestety jedynie potrzebą jakże nierówną ochocie! Brzuch wielkości strusiej pisanki nierozerwalnie podąża za mną. A podąża głównie do kuchni gdzie wciąż jeszcze serowa rolada… Brzuch ten niestrudzenie nurkuje też ze mną do szuflady gdzie wciąż jeszcze czekolada pełna prażonych pistacji w delikatnym kremie… Brzuch mój wierny schyla się ze mną by zawisnąć podczas penetracji szafki z ciast wszelkich przybytkiem... Jest duży. Zaczynam się zastanawiać czy mi się może w ciążę nie zaszło? Zaczynam też planować strój, pod jakim da się ów odrębny niemalże samoistny byt jakoś ukryć. Zmartwienia te wymagają rzecz jasna jakiegoś lekarstwa lub choćby znieczulenia, co dać nam może nic innego tylko jedzonko.

Zginę marnie.

 

 

1984 : :
mar 12 2005 śliniak
Komentarze: 4

 

 

 

Dziś budzik odezwał się tak jakoś niewyraźnie, jak gdyby od razu przeczuwał, że jakikolwiek trud z jego strony jest zupełnie zbędny. Z wahaniem drżał i rozwrzeszczał się jednak jak należy, bo przecież gdyby chcieć przejmować się niepewnością czy nasze działanie ma sens cały świat osiadłby w fotelu i robił nic. Spokojnie wyłączyłam go i niespokojnie śniłam dalej.

Obudziłam się jeszcze z lekkim uśmiechem. Dotarło do mnie później.

Bo czy ja naprawdę jestem wystarczająco głupia żeby nie wierzyć temu jak jest i wszelkim znakom na niebie i ziemi, ale wierzyć świetnie stwarzanym pozorom?

Znowu mam ochotę położyć się na plaży, trampek w trampek i być dla szczerej czy też bardziej prawdopodobnie upozorowanej przyczyny.

 

 

Chce mi się rzygać na całe to misternie tworzone dzieło. Na ohydnie nieprawdziwy świat po brzegi przepełniony pozorami. Już mu się ulewa. Boże ponoś ten świat na rękach, jak nosi się niemowlę, niech mu się odbije bo w przeciwnym razie zaleje nas niestrawionymi czy tez niestawialnymi pozorami.

Uchowaj nas.

 

 

 

 

1984 : :
mar 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

ał ała ałaa

boli

poza tym dzieje się też kilka innych rzeczy

przestałam być miła tylko po to żeby ktoś łaskawie mnie polubił. Nowopoznanej koleżance prychnęłam ironicznie w twarz i powiedziałam to co chciałam powiedzieć a nie to co powinnam… z jakiej racji mam się starać i być nieprawdziwą?! jakkolwiek egoistycznie to zabrzmi: nie potrzebuje nowych znajomych.

potrzebuje sił i nie wiem jeszcze skąd i którędy ale potajemnie i nie do końca świadomie podkradam je światu.

radzę sobie. jem i śpię. po staremu. tylko poczucie przydatności światu wzrosło.

zjadłabym teraz bardzo tuczącą kopę frytek albo wielgachną piccę. z owocami morza. gumkowatymi kreweteczkami i giętkimi krabami. albo chińskiego kurczaka w pięciu smakach! zjadłabym też czekoladę wedla z nadzieniem truskawkowym. albo stertę czipsów z dużych ziemniaczków i ze świeżego oleju. pojadłabym sobie teraz. za dwóch.

częściej płaczę. ale to podobno normalna reakcja. powinnam pić dużo zielonej herbaty i być jeszcze bardziej aktywną fizycznie bo to dwa najlepsze lekarstwa na stres. powinnam też zrobić przemeblowanie w pokoju. a teraz iść spać bo znów zapominam o tym co należy. padam.

a na nagrobku napiszą mi: została zakochana do bólu

 

 

1984 : :
mar 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 7

Na wykładzie słuchało się o panujących dziś poglądach na temat rodziny, o instytucji małżeństwa i o poligamicznych związkach muzułmanów. Od czasu do czasu rzucało się z kolegą różnorakie luźne komentarze ściśle z tematem związane. W pewnym momencie kolega ów zaciekawiony wyszeptał w zaciekawione ucho: „hmm, a może gdzieś istnieje religia lub prawo, w którym to kobieta może mieć kilku małżonków…? Stwierdziwszy jednogłośnie, że nie istnieje, zaśmiałam się z westchnieniem i chciałam słuchać dalej dość kontrowersyjnych wywodów pana doktora, gdy po niedługiej chwili kolega zaskoczył mnie pytaniem z serii zbijających z tropu, które przyznać muszę bardzo sobie cenię a nie często napotykam. „Dlaczego się zaśmiałaś jak o tym mówiliśmy?”

RewindMójśmiechWestchnieniemówiąceniestetytakdobrzetoniema Nieprzemyślanemożezbytfiglarniezbytswawolnie

Zastanowiwszy się chwilę nie bez błysku oku odpowiedziałam, że faktycznie nie powinnam była, bo to nie przystoi. Nieśmiertelnie poważna przyznałam, że był to bardzo niemoralny śmiech. Po niedługiej chwili kolega znów zaskoczył mnie śmiertelnym stwierdzeniem z serii zbijających z tropu. „Był to bardzo naturalny śmiech”.

 

1984 : :