paź 02 2004

Bez tytułu


Komentarze: 15

 nie wiem już nic.

nie odnajdę się a jeśli nawet to biegnąc po tej drodze zmiażdżę te pare istnień.

wypiłam trzy piwa w towarzystwie najlepszego chyba przyjaciela. przyjaciół! tego nam potrzeba!

a za sobą chyba już nie chcę błądzić. przegrana sprawa.

chcę być sama, wolna, szczęśliwa. chcę spokoju.

nihil novi sub sole

 

1984 : :
05 października 2004, 23:54
nikomu za to nie podziękuję
05 października 2004, 19:11
Dobry wieczór :)
05 października 2004, 14:39
Rodzice są od tego, by pozwolić swojej dziecinie cieszyć się latami młodzieńczymi mądrze i radośnie (troche wyidealizowałem, ale zawsze trzeba sobie stawiać wysoko poprzeczke, nie ?!), a później tak na nich wpływać by nie myślały o niczym innym jak opuszczenie rodzicielskiego gniazdka i usamodzielnienia się pod każdym względem (dla dobra obu stron). Nie ma za co !
05 października 2004, 00:18
Winiet, nie próbuj, ona sama pewnie próbuje... Achu drogi z matką to o tym moim rzekomym dojrzeniu co według niej jest wyraźnym uwstecznieniem i ogłupieniem. nie dogodzisz. po co komu matka w życiu? czyżby twór miał jeszze jakieś zastosowanie czy funkcję inna niż tłamszenie marzeń i ograniczanie utęsknionej wolności? za odpowiedź z góry dziękówa.
winiet
04 października 2004, 12:58
taaa.. ja sie podpisuje pod radami Kontiego a od siebie dodam komunal pt. \"Wy kobiety same nie wiecie czego chcecie\", pozdrowienia od probujacego rozkminic swoja panne
outside
03 października 2004, 20:32
:DD kocham byc wolna szczesliwa.....ale chodzi mi nie o wolnosc (w milosci)uczuciowa..... chyba.... ale wiem jedno uwielbiam byc WOLNA ogolnie :DD
03 października 2004, 17:23
Że Stachu średnio atrakcyjny ?! uuu... to masz u mnie minusa za zwątpienie. W ramach rekompensaty oczekuje zintensyfikowania obecności na blogusiu przynajmniej przez najbliższy tydzień cobym miał co robić przed wielką rewolucją. A to poczucie regresu, kiedy idzie progres to częste jest. Jako obiektywny obserwator po prostu wyrażam co czuje czytając Twoje przemyślenia (to na ile zawartość bloga jest faktycznym odzwierciedleniem stanu psychicznego autora/autorki to już zupełnie inna para kaloszy) i z całą stanowczością mówie Ci, że dokonała się w Tobie duża przemiana (nie rewolucja, gdyż wtedy byłabyś odwrotnością siebie sprzed wakacji) i jak na to wszystko spojrzysz z perspektywy czasu to przyznasz mi racje. Musowo !
03 października 2004, 17:23
pees. o czym miałbym pogadać z Panią Matką Marcychy ?!
03 października 2004, 15:48
cześć i czołem towarzysze! Wujek zamknij pysk bo Ci jakieś zwierze wleci! Stachowi daje buziaka wielce soczystego i stwierdzam że Stachu pierdoli od rzeczy tylko o tym że rzekomo strasznie dojrzałam bo czuję że w moim wnętrzu odbywa się właśnie intensywny regres i totalne ogłupienie. a pogadałby Stach z panią matką marcychy! uuuu... jeszcze jedno, myślałam że już sie w to blogowanie nie wciągnę, że to już średnio dla mnie atrakcyjne... a tymczasem....
an
03 października 2004, 11:44
hey ho
03 października 2004, 11:03
To ja po Kontim mogę powiedzieć tylko - dzień dobry.
03 października 2004, 02:16
Te rady z góry to w sumie strasznie spłyciłem i jak je teraz czytam to wydają mi się mocno tendencyjne, ale czasem tak jest, że się nie zauważa rzeczy pozornie najprostszych, choć z drugiej strony mogę się mylć, ale mając na uwadze fakt, że to Ty wiesz jak, co i z czym to na pewno rozsądnie ocenisz czy Stachu rzuca nowe światło na sprawe czy pierdoli od rzeczy. Mam nadzieje, że pomogło.
03 października 2004, 02:11
Co mnie jeszcze uderzyło po przeczytaniu Twoich wakacyjnych zapisków jest to jak strasznie dojrzałaś i jak mocno ewoluowałaś wewnętrznie. Aż nie chce się zinfantylić tekstem w stylu : Noooo nareeeszcieeee wielcem rad z tego, żeś wróciła i morda mi się śmieje od ucha do ucha, i zęby sobie wyszczerzam, ale co tam ! Nooo daaaj buziaka !
03 października 2004, 02:09
Stachu też kocha Marcyche, i dlatego pozwoli sobie wrzucić kamyczek (tudzież swoje 5 gorszy) do Marcychowego ogródka ! No więc wydaje mi się, że to przewijające się przez te noty poczucie wolności\" ,nie ma żadnego związku z tym czy z kimś się jest czy jest się samemu jak palec, czy jest się urodziwą niewiastą czy nie mniej ślicznym młodzieńcem (czy jakoś tak). To jest po prostu pewien stan świadomości, który pozwala nam zachowywać równowage między zaspokajaniem wrodzonej potrzeby do życia z kimś, przy jednoczesnym zachowaniu indyidualizmu i własnej osobowości. Na mój gust to Ty po prostu chcesz bezganicznej, szalonej i nieokiełznanej (a przez to często zaborczej) miłości, a z drugiej życia z otwartym umysłem, pełnego nowych doświadczeń, rozwijania samej siebie i doświadczania tych najprzyjemniejszych stron samotności (a przecież jest ich nie mało przyp. stary wyjadacz). Reasumując. Póki nie znajdziesz złotego środka ciągle będziesz miotać się między dwom
03 października 2004, 00:34
O!

Dodaj komentarz