paź 19 2004

Bez tytułu


Komentarze: 3

 

Zrobiłam to. Weszłam do domu. Tata podał mi do ręki telefon. „____ na linii”. Z ciężkim westchnieniem rzuciłam „cześć” wyplątując się z kurtki. Usiadłam i próbowałam rozmawiać o niczym. O psie, kocie, bigosie i meczu. I o nas. Bo zaczął. Więcej ciszy niż słów.

Po czterdziestu minutach usłyszałam „przepraszam” poprzedzające sygnał w słuchawce. Wytarłam rozmazany tusz. Poszłam do łazienki. Zdjęłam polar. Umyłam twarz. Zamieniłam z tatą kilka słów o pierogach. Poszłam do ubikacji. Potem do kuchni. Odgrzałam sobie cztery pierogi. Zjadłam. Odpisałam na jakiegoś mejla. A za chwilę wybuchnę. Chociaż łzy wiedzą że z moich oczu nie ma wyjścia... Więc będę tak siedzieć. Zimna suka. Pozbawiona uczuć nielojalna niezdecydowana głupia dupa.

Za chwilę zdam sobie sprawę co zrobiłam.

Powiedziałam kocham i to koniec.

Bo?

 

…..

 

niech ktoś mi pomoże

 

 

 

 

 

 

1984 : :
20 października 2004, 15:40
trudno jest odejść... miałaś w sobie dużo odwagi,żeby tak postąpić, pomimo wątpliwości. zapewne teraz nikt z zewnątrz ci nie jest w stanie pomóc.. wiesz,że chyba ci zazdroszczę.tej odwagi i ulgi.
20 października 2004, 09:45
...powiedz jak?...
20 października 2004, 09:08
takie rozmowy nigdy nie naleza do latwych

Dodaj komentarz