lis 01 2004

Bez tytułu


Komentarze: 8

Tempo, z jakim zmieniają się moje uczucia jest zastraszające. Zastraszające mnie i każdego, kto próbuje mnie zrozumieć.

Wystarczy jedna chwila, jakiś obraz, mrugnięcie okiem. Wczoraj podpalając papierosa nagle coś tak bardzo ścisnęło mnie w środku. W środku czego? Nie wiem. Gdzieś daleko w głąb. Pod powieki wcisnął się obraz nas, wspomnienie, dźwięk muzyki i to ramię w ramię. Chwila, kiedy wyszliśmy żeby w samotności położyć się na piachu z muzyką w uszach. W całej tej swojej jakże żałośnie dziś prezentującej się euforii leżałam gapiąc się w gwiazdy a on machał nogą tuż obok.

Odrzucam od siebie te myśli, tłumaczę, że to tylko dobre wspomnienia. Że na co dzień nie wystarczyłoby czuć przy jego boku że ma się wszystko nie mając nic. Rozsądna wraca do siebie.

Dziś na cmentarzu jakiś mężczyzna nalewał wodę do butelki, pomyślałam o Księciu. Jak starannie celowałby do środka, jak dbałby, jak podlewał… I rozczulenie przeszło z jednego na drugiego.

 

Nie mam już na to sił. Chwieję się, co chwila upadam i tak jest chyba wygodniej.

Nie chcę podnosić się, starać się znów dorównać do poziomu Księcia. Przeprosić. ?

Nie mogę tez pozwolić sobie na takie szaleństwo i żyć szczęśliwie nie myśląc o przyszłości.

Ależ ja irytuję samą siebie. Do diabła, przylałabym sobie i ostentacyjnie odwróciła się na pięcie w stronę wyjścia.

Czyli w którą?

 

Za chwilę przyjdzie Książe. Siedzę i czekam na niego przepełniona pretensjami.

Po pierwsze zabierze mi czas. Mam w chuj rzeczy do zrobienia ale on musi przyleźć i absorbować mnie swoją osobą. Potem, kiedy już ledwo uda mi się go wypchnąć na ostatni autobus pozbieram się jakoś i i będe miała całą noc dla siebie i swoich spraw. Norma. Do tej pory nie mogę wybaczyć mu majowego egzaminu z językoznawstwa kiedy to zostało mi jeszcze kilka definicji do przyswojenia a on przylazł i znów potrzebował...

Od oceny z egzaminu wiele zależało. I chuj.

Śmieszne. Może jakaś inna pretensja co? I tak wszyscy wiemy o co chodzi. Na ocenach nigdy mi nie zależało...

Pretensja numer dwa. Baranek. Muszę go zranić, zostawić…

Muszę zapomnieć i przestać czuć.

Pretensja numer trzy. Żle się przy nim czuję.

Pretensja numer cztery. Patrzy na mnie. Ciągle na mnie patrzy a ja najchętniej schowałabym twarz, odwróciła się od niego.

Pretensja numer pięć. O cały ten brak podstaw do pretensji......

 

Nie ma sensu pisać ani słowa więcej. I ja sama i każdy, kto się w to zagłębi widzi bezsens, czy może tragizm tej sytuacji.

 

I w którąkolwiek stronę nie obróciłabym się na tej pięcie to i tak będzie ona stroną niewłaściwą.

Bo wyjścia albo nie ma albo jest czasowo zabite dechami. Nie ma siły na ich odrywanie. Po raz kolejny. Zniszczone paznokcie będą kolejnym poszkodowanym. Bo teraz jak w dominie. Zło potyka się o wszystko na swojej drodze i tłoczy się i pełno go już na moich drogach do wyjścia.

 

 

 

1984 : :
schumaher
03 listopada 2004, 18:49
jescze raz super. Nic dodać nic ująć
02 listopada 2004, 12:39
mówiłam Ci już, że uwielbiam jak klniesz?
heartland
02 listopada 2004, 09:04
Fak... przyRZekam, że już nigdy!
heartland
02 listopada 2004, 09:02
pisz albo i nie pisz, rozważaj, analizuj, ignoruj, szydź, przekonuj się, że to najwazniejsze, powtarzaj to bez sensu, obiecuj, że właśnie teraz, przyżekaj że już nigdy. Przecież wiesz... To nie musi być olsnienie.
01 listopada 2004, 16:26
Stalosc i zmiennosc sie przeplataja, niech Cie to tak bardzo nie straszy, zrozumienie moze nie nastapic, tak harley dobrze mowi: pisz to pomaga; strona wlasciwa i niewlasciwa, dlaczego dopuszczasz tylko dwie mozliwosci?
01 listopada 2004, 16:09
Jest sens pisać, jak najwięcej. Łatwiej jest wtedy. Jakoś sama zaczyna się układać ta przyszłość. Pisz, a znajdziesz to wyjście.
01 listopada 2004, 16:07
No, no ! Bez bluzgów tylko. W styczniu wracam (na 2 tygodnie, ale zawsze !) i sie zabiore za Twoja resocjalizacje. A jak sie nie chcesz z kims widziec (nawet z misiem, ksieciem itepe) to po prostu udawaj, ze Cie nie ma w domu ! Wybacz, ze tak powierzchownie, ale chyba rozumiesz moje cybernetyczne ograniczenia tutaj ?! Buuziiii !
NiN
01 listopada 2004, 15:59
czego się boisz \'84?

Dodaj komentarz