kwi 27 2003

I znowu w tonacji markotnej


Komentarze: 6
Przez chwilę, moment, kilka klatek filmu czułam się jak czwarta z nich. Nie Virginia Woolf. Nie jak żadna z nich, ale równie słabo, cicho, mdło... I mam pretensje do samej siebie. Ta uporządkowana ja nie chce już dłużej znosić słabej, zaplątanej w myślach mnie. To głupie, niepotrzebne, chore. Potrzebuję tylko prostej linii, jednej drogi, mapy na której jednak znajdzie się droga, której celem będę ja. Nie mogę tak trwać nie będąc pewną siebie. Trzeba by się jakoś określić. Chcę więc być trywialna! Pusta. Ufarbuję się na blond i co miesiąc skrupulatnie zakrywać będę odrosty. Ze dwa razy w solarium wystarczą. Różowe ciuszki na początek pożyczy mi moja Przyjaciółka. I kiedy już będę pusta, puściusieńka nagle stanie się lekko, beztrosko! Przecież od takich osób nie wymaga się wiele. Widząc twarz nieskażoną myśleniem wszyscy od razu pomyślą o mnie to samo. To samo. To już jakby diagnoza. Bo jeśli kilka osób pomyśli to samo, będzie to znaczyło, że naprawdę taka jestem! Zaplątałam się. Tak naprawdę dobrze wiem jaka jestem. Tylko gubię się wśród nich. Z jednej strony te puste oczy. Wczoraj niemalże powiedziałam im już co o tym wszystkim myślę. Powstrzymałam się jednak i asertywnie odmówiłam spotkania. Teraz chcę tylko spokoju. Nie. Czuję że choćby dzwonek telefonu i konieczność rozmowy z nią przeważy szalę. To wszystko trwało za długo. Jedno jest pewne- nie przerobiła mnie na siebie. Ani ja nie przerobiłam jej na cokolwiek innego. Dwanaście lat. Że niby to przyjaĄń tak? Czego ja chcę? Prawdy. Same kłamstwa. Same ohydne kłamstwa i udawanie. Po co im to? Jeszcze się cieszą za każdym razem kiedy potwierdzam, że odbieram ich tak jak sobie tego zaplanowali. A normalni, bezinteresowni ludzie? Halo? Zostałam w poprzedniej epoce. Gdzie ja żyje? Nie raz słyszałam: „Kobieto, obudĄ się! Daj sobie spokój, odpuść sobie, trzeba się zabawić, trzeba być takim i takim, dzisiaj myśli się inaczej, co Ty robisz? Czytasz? Czego Ty słuchasz? Na jakim Ty świecie żyjesz?” Nie zmienię ich wyobrażenia o mnie. Swojego o nich niestety też nie. Żal mi ich. I siebie, że zmarnowałam kawał życia na kogoś tak pustego. Są przecież wokół mnie tak cudowni ludzie! Są i będą. Dlaczego nie mogę się od niej uwolnić? To już jakiś obowiązek? Dyktatura pieprzona. Gdybym tylko wreszcie odważyła się powiedzieć jej w twarz co o tym wszystkim myślę. Ale doła złapałam przez te „Godziny”.
1984 : :
wredny typ, znaczy się Stach !
28 kwietnia 2003, 23:29
Bo ty Marcycha złe filmy wybierasz !!! Trzeba było coś lżejszego i skłaniającego ku jakimś bardziej optymistycznym konkluzjom (np. "Złap mnie jeśli potrafisz" albo "Porozmawiaj z nia"). Tak poza tym to przestań się tak przejmować i podejdĄ do tych dziewuch (tzn. chłopów pewnie też, ale w notce było o płci pięknej) bardziej z dystansem. Ja np. zauważyłem ostatnio jak wielu moich "przyjaciół" jest cholernie toksycznych i jak za parawanem troski o mój los kryje się zwykła złośliwość czy chęć poprawienia sobie nastroju cudzym kosztem. Najlepiej więc robić to na co ma się ochote i puszczać mimo uszu uszczypliwe uwagi "towarzystwa" bynajmniej nie wdając się z nimi w jakieś głębsze spory (zwłaszcza jeżeli mają przewage liczebną w takich sytuacjach argumenty się nie liczą, "oni" zwyczajnie Cię zakrzyczą) tylko udawać ignoranta (w twoim wypadku to ignorantke !) który nic sobie nie robi z całego zła tego świata. Na duszy jakoś lżej a i oni z czasem dają sobie "si
28 kwietnia 2003, 15:41
w poprzedniej epoce byliśmy tacy sami niestety
BłękitnaGlina
28 kwietnia 2003, 09:34
Będziesz to odwlekać aż wybuchniesz i wyrzucisz jej wszystko, ale po co udawać, że coś jest jak czegoś nie ma.
heartland
28 kwietnia 2003, 08:07
bo to niestey tak jest, że coś/ktoś musi umrzeć
27 kwietnia 2003, 22:56
chujowo się musi żyć, nie mogąc (a może tak naprawde NIE CHCĆ) być sobą..
klap.
27 kwietnia 2003, 22:49
ja byłam dzisiaj na 'johnny english', bynajmniej trudno by było na tym filmie załapać doła... nie toże był jakiś super czy coś... beznadzieja ale przynajmniej śmieszna...

Dodaj komentarz