maj 19 2004

o zazdrości słów kilka


Komentarze: 10

 

 

Bo działa.

Działa lepiej niż lubczyk, niż piękne słowa, niż moja magiczna kawa miodowo-imbirowa. Zazdrość najlepszym lekarstwem na miłość.

 

Dostałam piękne konwalijki. Pachną i tym zapachem chcą konkurować z różami Księcia.

Tak się nie robi! Nie miesza się, nie budzi niepokoju! Gdy wie się, że przecież już za późno. Dowiedziawszy się obrażony teraz jednak, jak gdyby nigdy nic, przychodzi się i uderza w zaloty.

 

Zatem zazdrość podnosi wartość. Dodaje blasku. Podbija cenę towaru przetargowego. Skoro ktoś inny wartość zauważył to chyba i ja powinienem…

 

Wartość. Co takiego? Nic. Nic a nie wartość! Wart ość. Nic nie warta ość.  

 

Pachną. Niewiarygodnie mocno pachną.

Z tym zapachem łączy się głos mamy. Monotonny monotematyczny głos. A nie mówiła.

 

Patrzyłam tak na niego i myślałam czy byłbym w stanie zakochać się w tym przystojnym, czarującym, uporządkowanym, ciekawym, wszechstronnym mężczyźnie?

 

Nie.

Bo...

 

Nie wytłumaczę, dlaczego. Póki co nie jestem w stanie wytłumaczyć niczego...

 

 

1984 : :
22 maja 2004, 22:31
A gdyby tak wzbudził zazdrość? Skoro zazdrość jest lekarstwem na...?
21 maja 2004, 15:44
nie wiem, kurwa okazało się kiedyś, że się nie znam
safety.pin
20 maja 2004, 12:43
pfff... byle nie przesadzic... bo nie trudno...
20 maja 2004, 12:29
...przyznać muszę rację harley .....
20 maja 2004, 09:46
Z tym ostatnim to chyba każdy ma tak samo. Ewentualnie wydaje mu sie, że nie ma.
19 maja 2004, 11:29
zalezy w co ta zazdrosc sie przeobraza..
19 maja 2004, 10:40
Kawa miodowo-imbirowa powiadasz? To już chyba bym wolał poprosić o szklankę kranówy.
19 maja 2004, 09:28
Tego się nie wartościuje, znaczy to nie miłość.
ana
19 maja 2004, 07:28
level up!
19 maja 2004, 01:16
Nie mialam nidgy milosc. Nikt mnie nie kochal, kocha,ani bedzie kochal. A bylam zadrosna, oj bylam, wiele razy. Niestety.

Dodaj komentarz