Archiwum styczeń 2004


sty 27 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

Ja dziękuję!

 

Albo brudny albo pierdolnięty. Inaczej nie może być w tym kraju….

 

 

Sobie państwo wyobrażą, że kogo widzimy dziś w bibliotece?!

Powrót pachnącego dziadka! Pachnący dziadek znowu atakuje! Pachnący dziadek wciąż na wolności! Ten sam okaz, co ostatnio. Tak samo szokująco pachnący. To Ci dopiero dziadunio. Popatrzyłam w zadumie… Takiemu dziadkowi to nawet bym chętnie podała kolacyjkę i przykryła kołderką… Bez podtekstów. Z czystej troski i dobrego serca. Może z wdzięczności za tę woń….

No i git. Wiara w ludzi przywrócona.

Aż tu nagle… Jakiś raban się podniósł! Nie pytajcie, kim jest raban.

Dziadek wparował i coś krzyczy. Coś o butelce Koka Koli. Potem o wolności słowa. I o tym, w jakim kraju żyjemy. Potem zaczęli go uciszać i się zbulwersował. Wciąż wydzielając ten swój zapach. Wyszedł. Pobiegł do innej sali. Wrócił. Wybiegł. Potem już tylko ochrona krążyła po budynku a po mojej głowie myśli, że już tylko dziadek Anarcha nam się ostał.

Smutne.

 

 

1984 : :
sty 24 2004 …z encyklopedii 1984
Komentarze: 10

 

 

Zjawiskiem niezwykle rzadko spotykanym w polskim środowisku nie do końca naturalnym jest tak zwany pachnący dziadek. Umowna ta nazwa nie niesie w sobie jednakże zależności rodzinnych i wszelkiego powinowactwa a jedynie ograniczenia wiekowe i kondycję fizyczną. Pachnący dziadek obecnie zagrożony jest całkowitym wyginięciem. Bynajmniej nie w wyniku ujemnego przyrostu naturalnego (bo dziadków ci u nas dostatek) czy też nadmiernych polowań (niskie emerytury zapewniają unormowaną liczbę wielbicielek). Dzieje się tak z racji wyparcia przedstawicieli tego gatunku przez tychże samych pozbawionych jedynie dobrych manier.

 

Okaz napotkany dnia 24 stycznia bieżącego roku przez autorkę encyklopedii wydaje się być jednym z nielicznych bo powoduje w społeczeństwie nieopisany zachwyt. Niewątpliwie zatem pachnących dziadków należałoby objąć ochroną gatunkową w celu zachowania choćby kilku przedstawicieli w przyrodzie w stanie dzikim, co pozwoliłoby na reprodukcję (jeśli nie samych osobników to chociaż owych manier).

 

Osoby będące w posiadaniu informacji o miejscach pobytu ewentualnego niezwykłego okazu lub też (jakże pożądanych) skupiskach pachnących dziadków proszone są o niezwłoczny kontakt. Wdzięczność ludzkości nie znać będzie granic a i własne samopoczucie wzrośnie niechybnie jeśli przyczynią się państwo do szerzenia higieny w rezerwuarach starszego pokolenia.

 

W odniesieniu do objętych ochroną gatunkową pachnących dziadków zabraniać trzeba by:

 

1) zabijania (tu sprzyjałoby nawet prawo groźbą ograniczenia wolności sprawcy), preparowania, płoszenia, odłowu i przetrzymywania w niewoli (nie dotyczy małżeństw)

 

2) umyślnego niszczenia ich gniazd, nor, legowisk i żeremi choćby wydawały się nieodpowiednio zagospodarowane czy źle umiejscowione (wolność Tomku…)

 

3) niszczenia jaj, osobników młodocianych i innych form rozwojowych bo nie przystoi…

 

4) fotografowania i filmowania w okresie rozrodu i wychowu młodych w ich ostojach i miejscach rozrodu, bo chyba resztki prywatności należą się starszemu pokoleniu nienawykłemu jeszcze do wielkich realiti szoł czy innych widowiskowych produkcji telewizyjnych

 

5) wszelkich form handlu żywymi lub martwymi osobnikami (jeśli nie do moralności to do rozsądku i przedsiębiorczości chciałabym się odwołać- przecież i tak nikt ich nie chce!)

 

6) wwożenia lub wywożenia poza granice kraju, bo potem różne świństwa o Polakach się słyszy…

 

 

 

Czy to naprawdę tak wiele? A WARTO! Mówiąc krótko: po prostu by nie śmierdziało!

 

 

1984 : :
sty 23 2004 Nic dwa razy się nie zdarza?
Komentarze: 116

 

 

Drodzy panowie posiadający swe stałe misie-pysie! Nie należy posiadając taką permanentną misie-pysie komplementować pobocznej misi-pysi więcej niż dwa razy dziennie, patrzeć na poboczną misie-pysie wzrokiem bardziej rozmaślonym niż na własną misie-pysie, spędzać z poboczną misią-pysią dzień cały, dowcipkować z poboczną misią-pysią oraz dodatkowo iskierką w kąciku gałki… Jednym słowem permanentnych miś-pyś pilnować trzeba jak oka w głowie opatrzonej przy okazji klapkami po bokach. W przeciwnym razie skutki mogą być opłakane jako że permanentna misia-pysia płakać będzie niechybnie, poboczna misia-pysia rolę tę zagra mimowolnie i płakać też będzie, prędzej czy później, a sam drogi pan posiadający stałą misie-pysię płacz ten zjednoczony podzielić będzie musiał na nierówne niestety pół by następnie ukoić ten dobywający się z lepszej połowy.

Gwoli wyjaśnienia:

Notka pisana z perspektywy pobocznej misi-pysi.

 

 

1984 : :
sty 22 2004 Bez tytułu
Komentarze: 8

Mamo? Nie chce mi sie iść do szkoły...

 

 

1984 : :
sty 21 2004 Bez tytułu
Komentarze: 12

Jest taki typ śniegu. Wiecznie się klei. Wiecznie twardy. Wiecznie lodowaty.

Jest taki typ dziewcząt. Wiecznie zmęczona, wiecznie boli, wiecznie smutno, wiecznie cierpię, wiecznie przytul, wiecznie zrozum, wiecznie o ja biedna i wiecznie żebyświedział zajebałamfocha!

Jest taki typ psów. Wiecznie szczeka, wiecznie wyje, wiecznie sika, wiecznie skamle i wiecznie żebrze o litość.

Jest taki typ smiechu. Wiecznie taki sam. Wiecznie ceremonialny. Wiecznie nie śmieszny.

Jest taki typ snu. Wiecznie przypomina, wiecznie porusza, wiecznie budzi.

Jest taki typ utworów. Wiecznie od początku i wiecznie na „repeat”.

Jest taki typ niepokoju. Wiecznie narzucany. Wiecznie przyjmowany. Wiecznie mimowolny.

 

Jest taki typ myślenia. Wiecznie schematyczny.

 

1984 : :