sty 02 2003

_______________2002_______________


Komentarze: 14

Pozostając w nastroju noworocznym zebrało mi się na podsumowania. Roku 2002. Niewątpliwie pierwszy taki rok w moim życiu... Największe radości i najwięcej łez... Najwięcej miłości i najwięcej bólu...
Zaczęło się smutno. Sylwester tamtego roku w gronie znajomych a jakby najdalszych mi ludzi. Szampan lał się strumieniami, muzyka, alko, udawanie że jest dobrze, nieszczera sympatia do najgorszych wrogów...
Mijało nieszczególnie. Szkoła, dom, książka, telewizja... Pustka. Nawet już jej nie odczuwałam. Pogodziłam się? Nie. Bo nie było mi źle. Po prostu byłam. Ale co to za bycie...
Wiosna. Oddech. Chętniej układa się włosy, chętniej jeździ autobusem... I bawiłam się już inaczej. Dla siebie.
I wreszcie koniec półrocznego bycia niebędąc z moim długowłosym chłopcem od drewnianych kwiatków...
Maj. Pełnia życia. Uśmiech i bliskość innych ludzi.
A potem poznałam Jego. Do września liczył się tylko On.
Teraz dobrze to wspominam. To właściwie z nim przeżyłam najmilsze chwile. Dotychczas. Wtedy pełna obaw, wątpliwości... Kochał mnie.  Było pięknie. Ciężko i nie bez wyrzeczeń... Dziś znowu śpię z misiem.
Wyjechałam w najpiękniejsze miejsce na świecie. Każdy wieczór nad Tamizą... Dal pełna świateł, życia, ucieczki... od tego "tutaj".
Kiedy wróciłam głos w telefonie stwierdził że był wypadek, że umarł kolega... Że go nie ma. Nie ma go do dziś. Więc głos w słuchawce mógł mieć rację. Pogrzeb był nieszczerym pokazem żalu...
Gdy mnie pocieszał świat znowu obrócił się dokoła. Gdy opowiedział, gdy wróciłam. Wyszedł jak prosiłam. Dobrze że posłuchał. Misia nie zabrał. Dobrze że nie posłuchał...
Inaczej widząc świat, wiedząc więcej. Bogatsza w nowe doświadczenia. Szczęśliwa wolnością...
Podjęłam decyzje dotyczącą swojej przyszłości. Od zawsze wiedziałam kim chcę być. I kim będę. 
I nagle spotykam chłopca.  Dwa lata po pamiętnym i pełnym niechęci do siebie poznaniu w górach. Nienawidziliśmy się serdecznie. I ta nienawiść przerodziła się w... Naiwną, szczeniacką, przepełniającą nieuzasadnionym szczęściem. Tak naprawdę będącą złudzeniem, chwilą...
I teraz.
On obok. Ja sama. I szczęśliwa. Bo nie chcę już obok żadnych niedojrzałych uroczych chłopców. Będę żyć, robić to co powinnam, w zgodzie z sobą. A bez zgody bawić się aż do utraty sił. I żyć.

1984 : :
19.
05 stycznia 2003, 18:26
tak czarno... no zobacymy:) ale czy nie sądzisz że sam poczwórnie powtarzający się motyw pogrzebu daje do myślenia? pani zmiennocieplna mogłaby stanowić element rozrywki...
konte
05 stycznia 2003, 18:15
nie, nie Marcysiu. Komedie zrobimy później, ja chciałbym, żeby to z pogrzebami to był jakiś dramat psychologiczny (wiesz moglibyśmy być Bergamnem XXI wieku, albo co)
05 stycznia 2003, 18:02
buuhahahaaaa:D
nie gaście ducha w Teo otucha !
05 stycznia 2003, 17:56
Marcyśka !!! już wiem !!! zmiana tytułu !!! a właściwie przymiotnika w tytule !!! " 4 pogrzeby i zapalona kurwa " !!!
1984 gasnąca bo juz bez pomysł
05 stycznia 2003, 10:33
...hmmm... czyli jak jej zimno, to godzi się na wszystko tak?
Teoś - równie zapalony
03 stycznia 2003, 23:23
Marcysiu, ależ ty wiesz jak połechtać męskie ego :P. A co do samej wypowiedzi, to zdecydowanie odnosze się do... obu zagadnień, co do męskości to chyba już wyjaśniliśmy sprawe :) Natomiast sam scenariusz wymagał by chyba drobnych korekt, mając na uwadze moją własną analize wspomnianego wcześniej terminu ( ZK znaczy się). Tak poza tym to wszystko inne brzmi całkiem obiecująco i z niecierpliwością, będe oczekiwał dalszego przebiegu wydarzeń. Pa.
Marcyśka pełna zapału- zapalo
03 stycznia 2003, 14:02
Drogi prawdziwy mężczyzno! Co fakt to fakt- oglądalność mamy zapewnioną... Hmmm... Powiedzmy zatem, że godzę się na taką ofertę. Trzebaby tylko dobrze ustalić ewentualny (a nawet konieczny jak sądzę) związek trzech uroczystości z ową kurwą. Zimną nawet. Jeśli tak bardzo chcesz. Ja proponowałabym opcję jej tajemniczej i niezrozumiałej obecności na pogrzebach, potem zaś element kryminalny czli prawda wyłazi na jaw... np. wszyscy trzej (bo zakładam że faceci) byli potencjalnymi zdobywcami jej ust, ale że żadna zimna kurwa nigdy sobie na to (jak uswiadomił mnie św. Grześ) nie pozwala, więc rozprawiała się z nimi szybko i sprawnie czy tez jak wolisz (dla pobudzenia instynktów pierwotnych i rozgrzania atmosfery) wolno i bezlitośnie. Pasuje? Bilboardami narazie się nie przejmuj. może ogłosimy konkurs na najlepszy pomysł i jakies sprytne rączki (nie szukać aluzji wy tam Dwie!) pomogą. Jeszcze tylko spytam mężczyzno drogi i najprawdziwszy, że tym właściwym sznurkiem by
Teoś - lakoniczny inaczej
03 stycznia 2003, 12:50
Przygarnij kropka ! Sam nie wiem Marcysiu. Coś ostatnio pisałaś o tym, że chcesz ich przgarnąć więcej co by jednemu kropkowi nie było smutno. Twoja propozycja jest bardzo ciekawa ze względu na swoją dwuznaczność - mnie jednak ciągle chodzi po głowie moja prowokacja artystyczna i musze przyznać, że połączenie jej treści z pierwszą częśćią tytułu brzmi chyba równie obiecująco "4 pogrzeby i ZIMNA KURWA". Wiem, że troche niesmaczne i obrazobujcze, ale przy takim tytule chyba niepotrzebne były by dalsze wydatki na kampanie reklamową i silenie na wymyślanie jakichkolwiek sloganów mających zachęcić potencjalnych widzów ( wyobraża sobie Marcysia te protesty wszystkich starych dewotek ? ). Albo ewentualne zobrazowanie tytułu filmu na bilboardach ? Przecież po czymś takim ukrzyżowany Woody Harrelson - mający siać zgorszenie i niesmak ( to było przy okazji promocji filmu "Skandalista Larry Flint" to tak na wszelki wypadek przypominam, gdyby Marcysi się zapomniało) wyglądał
03 stycznia 2003, 08:30
Dzięki chłopaki! Normalni i inni Teosiowie;P Dla was tez SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!!!!! Ci prawdziwi faceci... Słowa (wcale nie mojego ziomka najdroższy kolego!) dość przygnębiające... NIe znam bowiem prawdziwego... no nieee.... nie mówmy hop. Chyba nie wszyscy już skończyli:) Aaaa właśnie Teo! Skoro swego czasu nie wyszło nam z działalnością społeczno- polityczną to możeby się tak teraz zabrać za podwyższenie poziomu kulturalnego społeczeństwa? Jakiś filmik stworzyć... Doświadczenia mamy. Tytuł mam. "Cztery pogrzeby i ...?" No właśnie. I co? Ja na dwóch weselach byłam, ale dwa to jakoś tak nie bardzo do tytułu pasuje z racji tego, że dwa dodane do czterech to sześć, a sześć potrojone i ustawione obok siebie wywoływać może złe skojarzenia i mieć zły (jeśli nie zgubny) wpływ na naszą niewinną młodzież i dzieci! Chyba że Teo był na jakimś weselu to daje już liczbę trzy... I co teraz.... Jestem w kropce. Ooo!!!! Może "cztery pogrzeby i kropka"!?
03 stycznia 2003, 00:26
do zyczen Pedofila, ekhem znaczy sie Teofila - sie dopisuje... i kto to jest Ryba?
już nie śpie - znaczy się Teo
02 stycznia 2003, 21:08
podobno prawdziwego mężczyzne poznaje się nie po tym jak zaczyna, a jak kończy. Co ciekawe autorem tych słów jest twój ziomek, który obecnie rządzi i dzieli w pobliskiej warszawce. Ale ja nie o tym. Musze przyznać, że zazdroszcze liczby przeżyć i doświadczeń, jedynie pogrzebów miałem w tym roku ( 3 każdy jakoś tak bardziej znośny od wcześniejszego, aż dziw bierze, że można się znieczulać na tego typu przeżycia, chociaż z drugiej strony nigdy nie chodziło o członków rodziny czy bliskich przyjaciół (odpukać ), ale tak czy siak jakoś tak glupio). Sam nie wiem co jeszcze, może banalne, ale szczere najlepsze życzenia na Nowy Rok ( ryba tobie też ;) )
02 stycznia 2003, 21:05
o taaaaaaaak:) teraz już z górki... eh... młodość...piękny czas:)))
02 stycznia 2003, 20:58
i jak madrze zakonczylas:))
wielorybnica rozumiejąca
02 stycznia 2003, 20:39
to tylko jeden rok? można by trzytomową książke o uczuciach napisać... dojrzałaś

Dodaj komentarz