sie 23 2002

mala katastrofa w fabryce życia


Komentarze: 4

Czuję jak wypelnia się mózg. Zanikają myśli, pojawia się tylko powódź. Lzy rozlewają się po calej glowie. Przelamują się tamy, otwierają uszy i slyszę już tylko placz. Piersi blokują się w spazmatycznym żądaniu powietrza. Cialo rzuca się w drgawkach, nerwowo szuka kryjówki. Ucieka przed potopem, chowa się przed sobą glęboko w sobie. I ciagle jest za duże, ciągle zalewają je lzy i ciągle jest widoczne. Lzy usuwają też oczy, podtapiają spojrzenia. Zalewają jeziora bez dna, pozostale po oczach... Zalewają to, co pozostale po duszy. Ale to jezioro jest bez dna. Każda kropla wchlonięta przez skórę daje jej wytchnienie, ale za malo jej by ukoić duszę. Taka powódź męczy cialo, meczy mózg... Ale po każdej katastrofie szkody można naprawić... Fabrykę myśli uruchomić na nowo...

1984 : :
23 sierpnia 2002, 15:52
a spoiwo (niedoszłe) zostało. i jest:) dzięki wam. wiem konTESTatorze że wiem. nareszcie i mimo wszystko. przetrwam jeszcze tylko pogrzeb. może pogodzę się z brakiem człowieka.z bezsensem. a juz teraz widzę jak wielki wpływ mają doświadczenia i zmiany w pracy fabrycznych maszyn na ich ulepszanie i udoskonalanie.
KONntestator
23 sierpnia 2002, 10:45
A po nocy przychodzi dzień a po burzy słońce... (jejku jak ja nie trawie Budki suflera) To cenna umiejętność wyciągania z nawet smutnego przeżycia tak budujące doświadczenia i przemyślenia poza tym po takiej powodzi można w fabryce wprowadzić zmiany niemożliwe do zastosowania w normalnych warunkach, ale przecież ty sama o tym doskonale wiesz...
23 sierpnia 2002, 10:14
LADNIE PISZESZ ,,NIE ZATRAC TEGO...
23 sierpnia 2002, 09:54
normalnie jestem pod wrazeniem

Dodaj komentarz