sie 26 2002

spowiedź


Komentarze: 12
Wczoraj wydawalo mi się, że potrzebuję spowiedzi. W celu doświadczenia tej niewątpliwej rozkoszy duchowej, udalam się do wiadomej instytucji... I cóż tam na mnie czekalo? Kolejna niespodzianka ze strony szanownych istot duchownych (a tak chcialam zapomnieć zdarzenie sprzed dwóch dni i na nowo otworzyć swe dziewczęce serduszko dla tzw. Bozi...)... Klęczę więc, oczyszczam swe sumienie, wywalam z siebie wszystko, zaczynam mówić nawet o zwątpieniu, coraz bardziej się otwieram, mówię jak bardzo slabnie moja wiara, co czuję i co myślę o Bogu, gdy Ten zabija kogoś, kto powinien żyć... Kończę. Czekam. Cisza. Hmmm... Pewnie się zastanawia, co mi powiedzieć...hmmm...a może za ostro to wszystko mówilam...hmmm... Pewnie nawet nie da mi rozgrzeszenia...hmmm... na pewno porozmawia ze mną! Tak. Wytlumaczy, pozwoli zrozumieć, przywróci wiarę w Boga! Czekam. Nagle zawartość konfesjonalu (w postaci księdza oczywiście) jakby drgnęla. „To już wszystko?”- pyta Zawartość. Yyyyyyy. „Tak”. „Jako pokutę odmów dziesiątkę różańca w intencji chorych i cierpiących, dobrze?” Yyyyyyyy? Zawartość prostuje się, szepce coś pod nosem. Co dostrzegam, oslupialym co prawda, ale sprawnym wzrokiem? Aparat sluchowy w uchu Zawartości. Zawartości zresztą bardzo wiekowej... Odchodzę. Lżej mi?

 

1984 : :
28 sierpnia 2002, 13:27
nicość. zamknij oczy. zobacz ciemność. zatkaj nos. poczuj brak. zatkaj uszy. nie słysz. i zabij myśli...
27 sierpnia 2002, 15:04
co do tej "nicości" to mam oczywiście na myśli teorie powstania wszechświata i wyobrażenie tego co było przed nim ( z drugiej strony to i tak nie do ogarnięcia :P )
27 sierpnia 2002, 15:02
Wiem, że po takim traumatycznym doznaniu takie pytania same cisną się na usta, ale jak to ktoś bardzo mądry kiedyś powiedział: Nie mamy Bożej percepcji i nie jesteśmy w stanie zrozumieć głębszego sensu bólu, cierpienia, krzywdzenia przez los ludzi dobrych i szlachetnych a pozostawiania w spokoju ludzi złych i niegodziwych (choć chyba tak naprawde nikt w głębi duszy nie jest prawdziwie zły). W takich momentach jak ten właśnie, możemy poczuć, że na tym świecie jest coś od nas wyższego, silniejszego i niemożliwego do zrozumienia dla nas \"maluczkich\". Trudno to z czymkolwiek porównać bo chyba jako jedyne istoty na ziemi nie jesteśmy na tyle rozwinięci, by pojąć wszystko to co dzieje się wookół nas jednak jesteśmy na tyle świadomi swej egzystencji iż posiadamy świadomość tej niewiedzy i tego, że pewne sekrety tego świata nigdy nie zostaną pojęte (jedyny przykład nie związany z religią, który przychodzi mi teraz do głowy to wyobrażenie sobie tego, że nie było
27 sierpnia 2002, 10:02
no proszę, jaki miły i bynajmniej nie-Boski epitet w linijce nr 1:) Tischner, Twardowski? Ich też już nie ma... A owy ksiądz to poprostu zobojętniały ignorant... Jak cała reszta świata. Z małymi wyjątkami. Nie. Nic i nikt mi nie pomoże, bo nikt nie sprawi że zrozumiem i nikt nie przywróci życiu sensu, koloru... żółtego...zielonego... Czy ktoś może odpowiedzieć dlaczego? DLACZEGO Bóg Go zabił... On miał żyć. Miał 18 lat. Miał plany. Miał życie. Swoje życie! nieeee.....
errata
27 sierpnia 2002, 00:28
w 4 linijce zamiast ją powinno być -wiarę- oczywiście :)
27 sierpnia 2002, 00:26
Zgadzam się z Rapunzel. Źle chyba wybrałaś. Po pierwsze jako diabelnie inteligentna istota masz ten problem, że bardzo ciężko będzie Ci znaleźć osobe która odpowie na twoje wątpliwości, potrzebowała byś duchownego pokroju ks. Tischnera czy ks. Twardowskiego, którzy dzięki swej niebywałej inteligencji i przenikliwości umysłu zglębili ją na tyle, że pozwolili by Ci zrozumieć głębszą istote tego co teraz przeżywasz i rozwiać wątpliwości, które tobą targają. Wydaje mi się, że owy ksiądz chciał jak najlepiej tyle, że nie był w stanie znaleźć właściwych argumentów by móc Cię przekonać i ulżyć więc wolał pozwolić Ci samej nad tym pomyśleć lub znaleźć odpowiedź u kogoś innego. Mam nadzieje, że Ci się to uda. Trzymaj się cieplutko.
26 sierpnia 2002, 18:14
spróbuję. nie dziś. dziś nie mogę patrzeć nA....
26 sierpnia 2002, 17:35
popelnilas blad. poszlas do instytucji. pojdz drugi raz. do Boga. ja wierze gleboka wiara, ona wzmacnia i daje siele. wiem to zwlaszcza dzisiaj. prawie zabilam cala rodzine. ale ktos zadbal zeby tak nie bylo. pojdz zatem, pogadac z Bogiem, a nie z ksiedzem. omin konfesjonal i kleknij przed oltarzem, nad rzeka, w jakiejs swojej samotni. TO oczyszcza serce i dusze. i zdobadz sie na odwage - powiedz wszystko glosno. wierz mi, ze za pierwszym razem nie jest wcale latwo.
26 sierpnia 2002, 11:12
Hmm... I chyba właśnie dlatego zawsze zastanawiało mnie, po kiego grzyba mam łazić do xiężulka i wywalać mu, co mi na wątrobie lub na sercu zalega. Bóg jest (jeśli jest - oj, do piekła za to pójdę) w każdym z nas. Więc wie, jeśli żałuję i czego żałuję. Ale w zasadzie nie powinnam się wypowiadać na temat, o którym nie mam najmniejszego pojęcia... Trzymaj się.
26 sierpnia 2002, 10:24
i to jest własnie to!!!oni tak niewiele maja do powiedzenia,traktuja nas jak kolejnego petenta,straszne:((
jędza
26 sierpnia 2002, 08:39
...dobre...hehe...ta scena nadaje się do jakiejś komedii.Staruszek zmęczony życiem,natłokiem obowązków...i nawet się zdrzemnąć w konfesjonale nie może-gdzie Twoja wyrozumiałość?Przepraszam za tę nutkę ironii-nie mogłam się powstrzymać.Swoją drogą, warto by coś takiego nakręcić i pokazać innym księżom,z pewnością byliby zbulwersowani...może niektórzy przejrzeliby na oczka i postarali się,by kościół znów stał się Kościołem,a nie miejscem schadzek starych dewotek i kolejną instytucją w której pier...oli się o polityce.Może wówczas się nawrócę?Co daj Boże.AMEN!
Kotka_P
26 sierpnia 2002, 08:27
no tak to czasem jest...ale grzechy zostaly ci odpuszczone tak czy siak :)

Dodaj komentarz