wrz 24 2003

Bez tytułu


Komentarze: 11

Włączam magiczny duży przycisk i nie słyszę znajomego pomruku. Nic się nie dzieje! Umarł mi komputer. Włączam jeszcze raz, i jeszcze... Cisza. Nastała martwa cisza zwiastująca wieczór bez tego kojącego dla oczu jasnego monitora, jak gdyby bardziej samotny... Włączam go jeszcze dwadzieścia razy. Wciskam, pykam, wbijam, wsadzam, walę. Cholera zepsuł się, myślę sobie, wszystkim się psuł a mnie nie, no to teraz się cholera też zepsuł. Włączam włączam włączam i z rozpaczą zerkam na książkę, której ostatnio poświęcałam czas jedynie w autobusach. Próbuję sobie wyobrazić wieczór bez tego ustrojstwa. W końcu półtora miesiąca w ogóle mi go nie brakowało. A teraz? A teraz spróbuję z kabelkami, może się poluzowały cholera, zaczyna się robić nerwowo... Wtem. Ciiiii... Nie... wydawało mi się. Nurkuję znów w te kabelki. Bezskutecznie. W końcu siadam na podłodze i wgryzam się w jabłko. Książka śmieje się szyderczo od deski do deski. Gdy nagle... Coś jakby się komuś odbiło. Czknięcie. Mruknięcie. Chwila zawachania i taaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!!!!!! Prooooszę państwa to niewiarygodne! Nasz ulubiony komputer w cudowny sposób wrócił do formy, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest znów z nami jakoby powstał z grobu i wiernie wrócił by dalej nam służyć!

Popierdoliło mnie już od tego niejedzenia. Dziś 670 kalorii. Zastanawiam się tylko w imię czego to wszystko.

1984 : :
anarchysta
25 września 2003, 16:11
Śmierć Kliniczna. Ja wtedy wyłączam listwę od zasilania, odczekuję 15 sekund włączam listwę i wszystko dziowa.
25 września 2003, 12:08
no mój też jeszcze się nie psuł... ale na niego też może przyjść pora... chyba przeżyję a w ogóle to zastanawiam się czy 670 to dużo...? u mnie jest dobrze jak zjem 2 kanapki dziennie dno
25 września 2003, 10:04
Heartland, kolego drogi, głodny jesteś? nie masz co jeść??? pomożemy!!!
BłękitnaGlina
25 września 2003, 09:17
hyhy nie długo na jogę przejdziesz
heartland
25 września 2003, 08:15
A ja to chciałbym przytyć. Ale niestety wiąże się to z jedzeniem i tu tkwi problem.
kontestator
25 września 2003, 01:25
Ja się w sumie z Marcychą zgadzam. Pieprzone uzależnienie ! Sam staram się oduczać, ale na razie idzie to tak średnio ! Co do tego odchudzania to ja uważam, że za bardzo się przejmujesz, ale jak mówi przysłowie : "Nie trzeba nigdy zaprzeczac kobiecie, wystarczy poczekac aż zrobi to sama." Poczekam, aż pękniesz i przyznasz mi racje, że nie było sensu tak cierpieć, dla 1 czy 2 kg. mniej !
24 września 2003, 23:23
się śmiejcie... przynajmniej na zawał nie padnę w wieku nie do końca podeszłym!
tobiasz
24 września 2003, 23:11
"w imie zasad skurwysynu" ;))
szeptem
24 września 2003, 23:10
KOBIETO! Opamiętaj się! My chcemy 1984 a nie jej cień! Wrrrr! Ale... Jak już się odchudzisz to czasem nie dodawaj tego proszku do zupy... Porozsyłaj się w kopertach do blogowiczów;o)
24 września 2003, 23:00
cholera wie.. kiedys trzeba spróbować.
jasna zadowolona z siebie
24 września 2003, 22:45
kojacego dla oczu JASNEGO monitora...!! a co do tego odchudzania... wez sie za mnie poodchudzaj, dobrze? a tak z ciekawosci to po co sie odchudzasz?

Dodaj komentarz