Bez tytułu
Komentarze: 7
Samotna noga mojego krzesła woła o pomstę do… fabryki mebli. Żal patrzeć jak biedaczysko taszczy na grzbiecie moje sześćdziesiąt kilo. I tak siedzę na tym krześle z duszą na ramieniu, od czego z pewnością też lżej mu nie jest. O ja niedobra!
Coś mnie jelitka bolą. Ale śpię już lepiej, dziękuję. Niedobra niedobra niedobra.
Z myślami bije się od rana czy nie wstąpić do fryzjera. Zaszaleć się chce. Odwodzi mnie od tego tylko czas, bo fryzjer dostępny jest w godzinach dla mnie niedostępnych. A poza tym możemy jeszcze wytrzymać i doczekać chwili w której zrobię sobie kitkę bez wystających resztek.
Tak naprawdę zmuszam się do pisania tej notki. Chcę mieć coś do czytania za kilka miesięcy a archiwum jest chwilami moją ulubioną lekturą.
Czekam na znak. Może na życzenia z okazji dnia kobiet? Może kobiet, może nie... Z okazji dnia czegokolwiek. Mojego dnia.
To będzie dzień. Ten sygnał dostanę z okazji mojego dnia.
Dnia czegokolwiek.
Czego?
Niczego bardziej w życiu nie chciałam niż znać czyjeś myśli.
Dodaj komentarz