mar 28 2004

Bez tytułu


Komentarze: 4

Na balsam szkoda mi czasu. Szybki prysznic i wbijamy się w co trzeba. Ale stoi. Z pretensją unosi wieczko i w końcu ulegam a ten nachalny specyfik wymaga jeszcze rozprowadzania, wklepywania, masowania…

 

Prawą dłoń mam lodowatą, lewą czerwoną i bardzo ciepłą.

 

Próbuję właśnie despotę Otella podziwiać na kanale drugim. Akcja tak zasuwa, że między dwoma zerknięciami dałoby się spokojnie począć co najmniej jedno dziecko a na ekranie nadal niewiele uległoby zmianie. Operę tylko w teatrze!

 

I tak tracę życie. Na balsamy, na skróty, na notki, na szukanie sensu.

 

 

Złe przeczucia. Złe i głupie. Wtedy aż zachciewa się kłaść balsam, wcierać dziesięć minut, mnożyć warstwy, dokładać, wklepywać.

I tak nie widać rezultatów.

Ani wklepywania ani przeczuwania.

 

 

 

1984 : :
29 marca 2004, 12:17
i znowu racjonalizowanie
NiN
29 marca 2004, 10:30
wklepuj nie marudź, czeka na ciebie królestwo niebieskie
29 marca 2004, 09:29
Jakie właściwości ma ten balsam? Czy będę po nim atrakcyjniejszy?
brunetkowo
29 marca 2004, 01:19
na balsam to ja po kapieli juz siły miec nie bede.. na telewizje i szekspirowskie bzdury tez nie...na szukanie sensu..nie nie, dzis za bardzo meczące, podziwiam Cie... i Twoja podzielna uwage.

Dodaj komentarz