kwi 19 2004

Bez tytułu


Komentarze: 4

Na dnie torby znalazła się maleńka aluzja. Zignorowałam.

Czas płynął równolegle do moich myśli więc mogłam spokojnie zaniechać rozważań.

I nawet kiedy na horyzoncie pojawiło się rozwidlenie poddałam się nurtowi. Taki bezwład jest o dziwo niebiańsko przyjemny. Do czasu kiedy mapa przechodząca z rąk do rąk nie spada na głowę celując w zamknięte dłonie. A jednak ścisnęły mocno i teraz ten szlak nie daje o sobie zapomnieć. „Do przebycia” Zgodnie ze wskazówkami. I ściśle trzymając się wytyczonej trasy.

Wyjęłam aluzję z torby.

Przeczytałam napis. Powąchałam. Była śliska. Przedarłam na pół. Nie myśląc. Wyrzuciłam przez okno.

Nie myśląc, nie analizując.

Nie musiałam starać się nie myśleć. Po prostu samo się przestało. Zachowawczo.

Torba nadal stoi przy stosie książek. Ohydna.

 

 

 

 

1984 : :
20 kwietnia 2004, 18:52
... ja swojej ostatnio nie otwieram, wolę nie wiedzieć co się w niej kryje ......
20 kwietnia 2004, 17:01
dobrze ze nie mam torby.. aluzje to ja lubie ale w stosunku do innych :D
19 kwietnia 2004, 10:35
moja torba troche dziwnie pachnie po tym jak rozgniotła się w niej mandarynka. wręcz śmierdzi. dlatego teraz chodzę z plecakiem.
19 kwietnia 2004, 01:19
Taki mi się dowcip przypomniał (pewnie już opowiadałem, ale co tam). Dwaj policjanci składają komisarzowi raport z nocnej służby. - No jak tam Panowie, działo się coś tej nocy ? - Nie, nic. Cisza i spokój. No, może tylko ta naga kobieta w parku... - Rozumiem, że zignorowaliście. - Oczywiściee. Ja raz. A kolega dwa razy ! Dobranoc Marcycho.

Dodaj komentarz