Bez tytułu
Komentarze: 8
Kręci mi się w głowie. Serce bije za szybko. Trochę niepokojąco. Dzisiejszy dzień obfituje w rozmowy telefoniczne wysokiej wagi. Decydujące, chciałoby się rzec.
Kupiłam sobie pięćset gram kawy za cztery złote. Im gorsza tym lepsza.
Mam rozstrój żołądka i tęsknię już tak bardzo, że nie mogę oddychać. Napełniam się powietrzem, które staje gdzieś w połowie drogi do płuc i rozsadza tak, że aż boli. Nie rusza się w żadną stronę. Ziewam, oczy mi łzawią i duszę się tak… szamoczę sama w sobie.
Musiałam przyjść, bo tłumaczenie wymagało zaczerpnięcia pomocy z netowych źródeł. Ma być gotowe na jutro a tymczasem o 22 zamykają te hacjendę.
Włos tłusty, makijażu brak. Zjadłam już trzy snikersy.
Jadę we wtorek. Jutro trzy spotkania. Wartka akcja zaczyna mi obojętnieć. Już się nie obawiam, nie nastawiam, nie szykuje. Po prostu całkiem wprawnie stawiam się na czas i robię co należy. Wieczorem prasowanie i wrzut stałego zestawu do sprawdzonego plecaka.
Hej ho, hej ho…
Dodaj komentarz