Jakieś schizy mnie nachodzą. Właśnie wyobraziło mi się, że wybija się szyba w oknie i wskakuje przez nią do pokoju czarny facet z czapką na twarzy. Ogarnęło mnie nie małe przerażenie. Słyszę jakieś krzyki i jest mi dziwnie, nie powiem... Może to wina piosenki (Allergic-Placebo) a może już zaczynam podupadać na zdrowiu? Swoja drogą co bym biedna zrobiła jeśli teraz zaczął by mi się ktoś włamywać do domu?! Chyba najpierw umarłabym ze strachu. Ale nie, to byłoby nierozsądne! Trzeba by ratować familię pogrążoną w słodkim śnie nieświadomości. Teraz coś trzeszczy w kaloryferze i oczywiście już widzę przed sobą te stosy pająków wylewających się z każdego zakątka pokoju. Ja nie chcę! Dobra. Cisza, spokój. Jak tak dalej pójdzie to dorobię się nerwicy, bo teraz z kolei widzę wlepiony prosto we mnie wzrok futra, to znaczy kota mojego... Ohydne ma teraz Ąrenice. Cholera! Jakby coś siedziało w jej czarnym ciele. Boję się. Pod kołdrę się nie schowam, nigdy tak nie robiłam w przeciwieństwie do większości dzieci. Przecież pod kołdra jest zupełnie ciemno! No nie! Oszalałam na starość albo naprawdę powinnam już iść spać! Ba... ale jak tu teraz zasnąć? Włączymy sobie coś sympatycznego. Oooo... poczciwą moją Tori. Ale do diabła (albo lepiej nie!) trafiłam na Crucify. Owszem pięknie, ale też jakoś niepewnie. I ten szmer w kaloryferze. Ja wiem że woda... Ale...
Dodaj komentarz