Bez tytułu
Komentarze: 5
chciałoby się napisać że to wszystko nie ważne, że nie warto tak gonić... i tak myślę. a gonię nieustannie i żeby przypadkiem nie przystanąć bezczynnie co i rusz dokładam sobie bagażu i nadkładam drogi...
i same sukcesy.
po raz- spełniłam swoje odwieczne marzenie dotyczące tak zwanego powołania
po dwa- zdecydowałam się na to co wisiało w powietrzu i sprawia teraz wiele przyjemności.
po trzy- udowodniłam sobie i światu jak bardzo żałosna jest ta skorumpowana banda nabzdyczonych ludzików…
po cztery- powoli zaczyna wracać wiara
tyle. aż nadto jak na jeden miesiąc.
chciałoby się rzec że za dużo szczęścia.
chciałoby się szybko zripostować że zasłużyłam przetrwawszy tyle nieciekawych zawirowań i doświadczywszy tych kilka dosadnych kopniaków
chciałoby się usiąść i teraz to cudne wszystko jakoś sobie zorganizować ale zwykle kończy się na organizowaniu zorganizowania tego cudnego wszystkiego
chciałoby się wysiąść i nie brać w tym udziału.
krzyknąć powodzenia tym nieszczęsnym żołnierzykom i żyć normalnie a nie w stanie wojennym.
chciałoby się naprawić wszystko gdy tymczasem najtrudniej naprawić siebie. byle zacząć od siebie. tylko znów ten sam problem co z organizacją: chcę zacząć od naprawy siebie a kończy się na naprawianiu narzędzi naprawczych.
much ado abort nothing
Dodaj komentarz