lut 23 2005

Bez tytułu


Komentarze: 5

chciałoby się napisać że to wszystko nie ważne, że nie warto tak gonić... i tak myślę. a gonię nieustannie i żeby przypadkiem nie przystanąć bezczynnie co i rusz dokładam sobie bagażu i nadkładam drogi...

i same sukcesy.

po raz- spełniłam swoje odwieczne marzenie dotyczące tak zwanego powołania

po dwa- zdecydowałam się na to co wisiało w powietrzu i sprawia teraz wiele przyjemności.

po trzy- udowodniłam sobie i światu jak bardzo żałosna jest ta skorumpowana banda nabzdyczonych ludzików…

po cztery- powoli zaczyna wracać wiara

tyle. aż nadto jak na jeden miesiąc.

chciałoby się rzec że za dużo szczęścia.

chciałoby się szybko zripostować że zasłużyłam przetrwawszy tyle nieciekawych zawirowań i doświadczywszy tych kilka dosadnych kopniaków

chciałoby się usiąść i teraz to cudne wszystko jakoś sobie zorganizować ale zwykle kończy się na organizowaniu zorganizowania tego cudnego wszystkiego

chciałoby się wysiąść i nie brać w tym udziału.

krzyknąć powodzenia tym nieszczęsnym żołnierzykom i żyć normalnie a nie w stanie wojennym.

chciałoby się naprawić wszystko gdy tymczasem najtrudniej naprawić siebie. byle zacząć od siebie. tylko znów ten sam problem co z organizacją: chcę zacząć od naprawy siebie a kończy się na naprawianiu narzędzi naprawczych.

much ado abort nothing

 

1984 : :
NiN
26 lutego 2005, 15:27
nothing is important
kibic
24 lutego 2005, 11:52
to jak dla mnie i tak spora wyliczanka sukcesow:)...
24 lutego 2005, 09:35
... zatrzymaj się na po czwarte ... i dalej nie myśl ...
24 lutego 2005, 08:59
Jak kiedyś iwcia naprawiła radio, to wizja efektu prześladuje ją do dziś. Naprawę siebie pozostawiam chirurgowi i stomatologowi. A udowadnianie prokuraturze. Niedługo wiosna, fajnie będzie.
23 lutego 2005, 21:57
po pięć...

Dodaj komentarz