maj 22 2005

Bez tytułu


Komentarze: 2

Księżyc w pełni czyni cienie liści drzew potwornie ogromnymi. Zupełnie jakby miał funkcję „zoom”. Wyświetla je na ścianach budynków. Gdzie popadnie.

Na kogo wypadnie na tego bęc.

Sok miętowo jabłkowy odświeża ściany przewodu pokarmowego. Na nich nikt niczego nie odbija. Samo się.

Wyżej uszu.

Bęc.

Pustostan. Żal. Próba reperacji i dręczący brak funkcji „rewind”. Obawa, że do tego wadliwego sprzętu nie ma pilota, że sprzęt ten jest a nie da się (go) użyć…

Na kogo wypadnie na tego bęc.

Lubię przyśpieszać na zakrętach.

Nie lubię zostawiać śladów pomadki na brzegu szklanki.

Bęc.

Żeby to chociaż jak szkło wydało wrzaskliwy nieelegancki dźwięk.

Cisza. Przepleciona nutkami hałaśliwie niesłyszalnych wypadków.

Bęc.

 

 

1984 : :
04 czerwca 2005, 13:47
ciemno brzmi...
heartland
24 maja 2005, 20:25
tak zwyczajnie

Dodaj komentarz