cze 27 2005

Bez tytułu


Komentarze: 0

Śmieszne. Siadam i myślę co robić? Bo nie muszę. Już nic nie muszę. Na tę myśl beknęłam aż sobie, przechodząc na światłach na drugą stronę. Drugą stronę. Tę przyjemną. Rozpustną.

Aż niewiarygodną.

Na długi czas musiałam stłamsić doszczętnie wszelkie potrzeby inne niż tylko fizjologiczne. Nie musze już w niemyśleniu po prostu „podoływać”. Nie muszę już przeć do przodu, na przekór, wbrew wszystkiemu… Mogę żyć? Nie- egzystować.

I tak napawam się czasem, którego jednak w zasadzie i tak nie mam. Bo nawet te przyjemne rzeczy do oporu wciśnięte są w przykrótki i tak, dwudziestocztero godzinny grafik.

Bo w sumie za trzy dni spakowana, zwarta i gotowa musze stawić czoła kolejnemu wyzwaniu, setkom oczu, wyszukanym trudnościom, bezwzględnym próbom. A cieszę się jak dziecko.

A najważniejsza radość będzie stale tuż przy mnie, tak bardzo tuż, że bardziej tuż będzie chyba tylko plecak i bielizna aktualnie przywdziana…

Śmiesznie.

Do dentysty idę bo zęby ciągle na wierzchu to przecież dbać trzeba.

 

 

1984 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz