Bez tytułu
Komentarze: 1
Nie stać mnie na żaden ruch. Wykonuję więc ten pierwszy, inicjalny. Choć w zasadzie bezruch dzieje się sam. Ja tylko mu pomagam. Okrywając nogę opadającym kocem, nie zmieniając jednej wciąż piosenki. Jak kat panuje nad tym bezruchem. Nie stać mnie nawet na opisanie emocji. Jest ciemno i zimno i straszno. Katuje mnie ten dźwięk. I myśli. Niepokorne.
Nie mam siły nawet na bezruch. Nie wiem czego chcę więc nie mogę sobie pomóc. Chyba po prostu chce mi się płakać. Zupelnie jak tamtemu malutkiemu szkrabowi... zawsze wtedy trząsł się podbródek... tak i tej bezradnej, zmęczonej, obcej istocie... I rzęsy lśnią tak swawolnie... Nie potrafię ubrać tego w słowa. A kiedy już próbuję wychodzi z tego opatulony, jak przez nadopiekuńczą matkę, wielki niezgrabny zwój. Nic w nim nie ma. Nie stać mnie na to..
Dodaj komentarz