Co najbardziej mnie teraz przeraża... Nienawiść. Obawa przed nią. Mogę ją czuć do czegoś ale gdy zaczynam ją czuć do kogoś? Do ludzi? Nie, może nie, bo oni chyba nie życzą mi aż tak źle. To życie. Pieprzy się z każdym dniem. Każde kolejne wydarzenie w moim życiu jest kolejnym powodem do załamania. Wszystko robię źle, wszystko jest złe... Nie wiem czy to nie nienawiść. To co czuję do niego. Gdy wciąż jeszcze... i ciągle. I gdy zdaję sobie sprawę jaki to głupi chuj! I kiedy uświadamiam sobie jaki to inteligentny facet. I kiedy nie wiem czy stracilam go. Czy nadal cieszę się wolnością. I nienawidzę go... gdy dowiaduję się... że nie bylo tego... nie bylo niczego. Nie stalo się nic... I ten brak czasu. Teraz. A gdy zacznie się... Cztery dni w tygodniu wracanie do domu po 20 brak sil i spanie nad książką, myślami gdzieś daleko. I oddech. Glęboko w sobie schowane. Tlumione. Życie. Myślami gdzieś daleko. Już daleko. Już po wszystkim. I studia... I męczące towarzystwo niektórych osób. Uśmiechy, serdeczne i pełne obludy rozmowy. I mama. A możeby tak wyjechać? Może by tak na studia do... I wczoraj rozwaliłam coś w kompie. Z tyłu. Kabelki. Zbyt skomplikowane dla kobiety. W trakcie przemeblowania w pokoju (kolejny raz postanowilam coś zmienić, zacząć od nowa...) coś się zahaczylo, wysunęla się karta graficzna czy coś takiego. Potem jeszcze urwala się śrubka... Ale dziś się naprawilo. Znowu źle. Znowu ja. Znowu za późno odebralam telefon. Nie uśmiechnęlam się odpowiadając na pytanie, nie zmylam kubka po sobie, nie umylam czystej miski kota...
Dodaj komentarz