lis 01 2002

Jego...


Komentarze: 2

Mozna pisac o milosci, o spotykajacych sie spojrzeniach, o tesknocie, namietnosci, drzeniu, dotyku, ufnosci... A przeciez to o to chodzi! Przeciez to ON. Ten konkretny, jedyny taki czlowiek. Tu nie chodzi o dotyk, tu chodzi o Niego. Wlasciwego... O Jego dotyk... Jego slowa... O Niego. Mozna tworzyc piekne wiersze, po to tylko zeby tworzyc. Mozna chciec podarowac calego siebie, mozna kochac...(?) Ale chcac, mozna tak naprawde chciec tylko i poprostu kochac, a nie chciec kochac TEGO czlowieka. Kochac dla samego faktu posiadania kogos... kogos do kochania, do myslenia, do tesknienia...  A nie kochac Jego. Tak po prostu. Bo kocha sie jego wyglad, jego spocone czolo, jego usmiech, westchnienia, jego niehamowane emocje, glosne slowa, jego skupienie, jego zlosc, niezadowolenie, jego wygórowane ambicje, jego marzenia, jego obraz w srodku mnie, jego kroki obok, jego szerokie ramiona, jego pasje, jego calkowite oddanie, jego dume, jego dobroc, jego uwielbienie, jego dlonie, jego uszy, jego gadatliwosc, jego przeszlosc... Nawet to czego nie lubi sie w czlowieku, u Niego jest najwspanialsze, idealne, nasze...

1984 : :
02 listopada 2002, 21:50
masz racje, marcysiu :)
z drugiej strony, gdybym był w
01 listopada 2002, 15:05
echh Marcyśka a ty dalej taka monotematyczna :P

Dodaj komentarz