już blisko
Komentarze: 3
Idzie zima. Otworzę okno. I uderzy mnie mroźny oddech. Wezmę go do ust. Polknę. I będę nim oddychać. I wyjdzie ze mnie tylko cieplo. Samo cieplo.
Otworzylam okno. Idzie zima. Oddech nie był mroźny. Był rześki, swieży, pelen istnienia. Sam wszedl mi do ust. Polknęlam. I wyszlo nie tylko cieplo. Wspomnienie. Wszystkich zim. Smutne. Ciemne. Zimne. Puste. I pojedynczo. Każdej z nich... Wesola. Zimna. Pierwsza. Romantyczna. Piękna. Nowa.
Boję się zimy. Boję się smutku. Autobusów z obrazami zamiast szyb. Wieczorów. Zmęczenia.
Chcę już... las, caly w bieli, chcę pobiec tam, polożyć się, tarzać w blękitnym puchu, śpiewać, krzyczeć i nie myśleć o kiedyś, nie myśleć o czasie, nie myśleć o tym co zrobię później... co zrobie? Rękawiczki wysuszę na kaloryferze, nagrzane ścianki kubka ogrzeją pozbawione ciepła dlonie... a co zrobię następnego dnia?
Dodaj komentarz