wrz 12 2002

już blisko


Komentarze: 3

Idzie zima. Otworzę okno. I uderzy mnie mroźny oddech. Wezmę go do ust. Polknę. I będę nim oddychać. I wyjdzie ze mnie tylko cieplo. Samo cieplo.

Otworzylam okno. Idzie zima. Oddech nie był mroźny. Był rześki, swieży, pelen istnienia. Sam wszedl mi do ust. Polknęlam. I  wyszlo nie tylko cieplo. Wspomnienie. Wszystkich zim. Smutne. Ciemne. Zimne. Puste. I pojedynczo. Każdej z nich... Wesola. Zimna. Pierwsza. Romantyczna. Piękna. Nowa.

Boję się zimy. Boję się smutku. Autobusów z obrazami zamiast szyb. Wieczorów. Zmęczenia.

Chcę już... las, caly w bieli, chcę pobiec tam, polożyć się, tarzać w blękitnym puchu, śpiewać, krzyczeć i nie myśleć o kiedyś, nie myśleć o czasie, nie myśleć o tym co zrobię później... co zrobie? Rękawiczki wysuszę na kaloryferze, nagrzane ścianki kubka ogrzeją pozbawione ciepła dlonie... a co zrobię następnego dnia?

1984 : :
13 września 2002, 17:14
oczywiście, ze spadnie. osiemnacho, ja wiem, ze ty podchodzisz do wszystkiego w dwojaki sposób, jako poetka i jako ta nieznana mi dziewczyna, dziewczyna, jaką jesteś na co dzień, chociażby w szkole... ale "co zrobisz następnego dnia?" to jest oczywiste. no, jeżeli dotrwasz
13 września 2002, 16:16
poza tym - ten widok drzew przykrytych puchowa kolderka sniegu.. to tak pod warunkiem ze spadnie jakis snieg!!! pozdrowienia!
2leweręce
13 września 2002, 08:54
A ja radzę pomyśleć i gilach i sikorkach bogatkach (wczoraj widziałam dwie)i bałwankach, śnieżkach, górkach z których na pazurki... i Św. Mikołaju i jeszcze o tym, że ośnieżone zimowe noce bywają jaśniejsze od pochmurnych jesiennych dni:)

Dodaj komentarz