kwi 27 2003

Nie mogę sobie odmówić podarowania Wam...


Komentarze: 3
 

Mark Twain i fragmencik Pamiętników Adama i Ewy:

ON:

Poniedziałek

To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Czatuje wciąż w pobliżu i podąża moimi śladami. Nie lubię tego; nie przywykłem do towarzystwa. Wolałbym, aby przebywało wśród innych zwierząt... (...)

środa

Wybudowałem sobie szałas dla ochrony przed deszczem, lecz nie mogłem cieszyć się nim w spokoju. Nowe stworzenie już tam wtargnęło, a gdy próbo­wałem je wypchnąć, zaczęło wylewać wodę z otworów, którymi patrzy; ociera­ło je wierzchem łap, wydając przy tym takie odgłosy jak niektóre zwierzęta, kiedy cierpią. Chciałbym, żeby przestało tyle mówić, bo gada bez przerwy. Brzmi to jak zaczepka lub niesprawiedliwy przytyk w stosunku do biednego stworzenia, nie miałem jednak tego na myśli. Nigdy dotąd nie słyszałem ludz­kiego głosu, a więc każdy nowy i obcy dĄwięk wdzierający się tutaj, w uroczys­te milczenie tej sennej samotności, razi moje ucho jak fałszywa nuta. A ten nowy dĄwięk rozlega się tak blisko mnie. tuż przy mym ramieniu, tuż przy mym uchu, najpierw z jednej, potem z drugiej strony; ja zaś przyzwyczaiłem się do odgłosów dobiegających z pewnego oddalenia.

Niedziela

Jakoś wytrzymałem, choć ten dzień staje się coraz bardziej męczący. Ze­szłego roku w listopadzie ustanowiono go dniem odpoczynku. Przedtem mia­łem sześć takich dni w tygodniu. Dziś rano spotkałem nowe stworzenie, gdy próbowało strącić jabłko z drzewa zakazanego. (...)

 

ONA:

Sobota

Żyję już prawie jeden dzień. Zjawiłam się wczoraj. W każdym razie tak mi się wydaje i chyba tak jest, gdyż zapamiętałabym przedwczorajszy dzień, gdyby się w nim coś zdarzyło. (...)

Przypuszczam, że jest mężczyzną. Nigdy dotąd nie widziałam mężczyzny, lecz to stworzenie tak właśnie wygląda, i jestem pewna, że nim jest. Czuję, że budzi we mnie większe zaciekawienie niż inne płazy. Chyba jest płazem, a są­dzę, że nim jest, bo ma niechlujne włosy i błękitne oczy. To stworzenie po­zbawione jest bioder, a jego ciało zwęża się ku dołowi jak marchewka. (...)

Czwartek

Mam pierwsze zmartwienie. Wczoraj mnie unikał i zdawało mi się, że nie życzy sobie, abym z nim rozmawiała. Nie mogłam w to uwierzyć. (...) A gdy zapadła noc, nie mogąc dłużej znieść samotności, poszłam do szałasu, który on wybudował, aby zapytać go, co złego zrobiłam i w jaki sposób mogłabym to naprawić, aby odzyskać jego sympatię. Ale on wygnał mnie na deszcz i wtedy po raz pierwszy ogarnął mnie smutek. (...)

Po czterdziestu latach

Modlę się o to, abyśmy zeszli z tego świata razem — to pragnienie nie zniknie z tej ziemi — lecz przetrwa w sercu każdej kochającej żony po kres dni, i przezwą je moim imieniem. Lecz jeśli jedno z nas musi odejść pierwsze, modlę się, abym to była ja; gdyż on jest silny, a ja słaba, nie jestem mu tak niezbędna, jak on mnie — życie bez niego już nie będzie życiem, jak je zniosę? Ta modlitwa jest również nieśmier­telna i tak długo będzie zanoszona, jak długo przetrwa mój ród. Jestem pierw­szą żoną, a ostatnia żona będzie moim odbiciem.

Na grobie Ewy ..................................................................................................

ADAM: Gdziekolwiek była ona, tam był Raj.
1984 : :
Nel;P
27 kwietnia 2003, 21:05
Jak to nie wzięło?! Co to znaczy nie wzięło?! To właśnie wrednemu twojemu charakterkowi powinny sie podobac uszczypliwe komentarze o Ewie! Albo ta marchewka! Stach jest nieczuły na sztukę! Chociaż dobrze, że nie przepisywałam a wywinęłam się jednym z cudownch sprzętów na literę Sy.
Staś
27 kwietnia 2003, 18:16
Że się Paulince chciało tyle przepisywać. Mnie jakoś nie wzięło :(, ale to pewnie przez mój wredny charakter...
27 kwietnia 2003, 16:27
śliczne :)

Dodaj komentarz