paź 09 2002

pozostając w temacie miejskiej komunikacji......


Komentarze: 5

i jeszcze coś! coś znacznie gorszego od babć wszelkich i dziadków nawet.  obleśni okropni napaleni zboczeńcy. mam jakieś fatalne szczęście do tego typu incydentów wątpliwej przyjemnośći... jak nie w wielkim tloku to w pusciutkim autobusie nocą... nie wiem jak to nazwać? czy to już napastowanie? jeśli przykleja się do mnie, jakiś podstarzaly facet w dresie i rękoma wyprawia rzeczy, które bynajmniej nie sprawiają ani mnie ani mojemu cialu przyjemności choć zapewne w swoim zalożeniu mialy być obustronnie przyjemne... albo ostatnio... jakiś inteligencik... okularki dość charakterystyczne, książka tuż przed nosem. siedzialam kolo okna, usiadl obok. i po jakichs 30 minutach, akurat kolo cmentarza czuje że coś mnie laskocze w udo. a ta świnia zaczyna mnie poprostu zwyczajnie (stopniowo) glaskać,  gnieść, miętosić, masować... i co więcej zaczyna się rozkręcać. Nie będę opisywać co wtedy czulam. Sama, ciemną nocą w pustym autobusie, zablokowana i napastowana przez skretynialego zboczeńca! Hmmm.. co tu robić, myślę sobie... przełamując w sobie coś przerażająco trudnego do przełamania spoglądam na niego i co widzę?! Patrzy gdzies w dal, rozmarzonym nic nie widzącym wzrokiem (oczywiście nie przestając zajmować się moim udem...). mówię żeby przestał... „nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy”... nie będę pisać co czulam i jak bardzo chcialo mi się plakać, zobaczyc przed soba jego, skąd ja wracałam? nie, nie od niego. no nic. Ponowilam w każdym razie swą stanowczą już nie prośbę...rozkaz? i uslyszalam cos co kompletnie mnie rozwaliło! „spojrzal mi prosto w oczy i namiętnym (?) glosem powiedzial: „proszę. Tylko troszeczkę!” i co? I co ja mialam robić!?! Na szczęście trwalo to już tylko jeden przystanek. Gdy chcialam wyjść poprostum jak gdyby nigdy nic, wstal, kulturalnie mnie przepuscil.... wgapial się tak strasznie... i co ja moglam zrobic...

1984 : :
14 października 2002, 17:18
czuje jak w tłoku "coś" na wysokości bioder sie o mnie ociera. "cos" odstającego, ale nawet nie mogłam zobaczyć co, czyje... bo stalam tyłem. wiem, ze fuuu! ale, jak sie zrbiło luźniej spostrzegłam ze to tylko tel. komórkowy przyczepiony do paska jakiegoś pana, uff!
... ale był bym wdzięczny, gdy
09 października 2002, 23:49
jakoś przez nią przebrnąłem
...wytrzymałości wzroku panicz
09 października 2002, 23:13
ha! to była próba.
no i zawsze lepiej wybrać miejs
09 października 2002, 21:58
musisz o tym zapomnieć, to po prostu zwykły pech i zdarzenie, które może się przytrafić każdej ładnej dziewczynie po prostu znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie z nieodpowiednim hmm "współpasażerem". a tak poza tym to taka nieśmiała prośba o możliwość zmiany czcionki bo moje oczęta strasznie się musiały namęczyć co by notke panienki przeczytać
09 października 2002, 14:31
o ja jebie. nic, wiadomo. co za ciula.

Dodaj komentarz