śpij. kochanie...
Komentarze: 17
Mieliście kiedyś uczucie że dzieje się właśnie to co powinno się dziać? Że jesteście tak bardzo szczęśliwi, tak przerażająco pewni, tak niewiarygodnie... odnalezieni. Na wielkim świecie. W tym momencie. Że po 12 godzinach spędzonych z kimś chce się spędzić z nim jeszcze mnóstwo takich godzin. I że warto żyć... po to by wiedzieć, że to właściwa osoba, że na 10 możliwych rzeczy, 9 robimy tak samo..... że znam jego myśli! Nareszcie... zawsze powtarzałam, że chciałabym znać ludzkie myśli. Teraz już nie chcę. Bo znam. A jeśli nie, to i tak za chwile je słyszę... W tych wyrzucanych szybko słowach, najsłodszych, miękkich, najkochańszych... Że to przecież marzenia. Że juz kiedyś pogodziłam się z faktem, że marzenia to wyobraźnia, to piękno, które jest po to by być, nie po to by się spełniać... A teraz? Przeciez to w marzeniach myślałam o rozmowie, o tym stole, o tych oczach i zrozumieniu, o tym uczuciu, poczuciu że ktoś jest mój, bo tak myśli, tak mówi, tak robi, tak jest... o cieple, o tym, o nim... Nie spodziewałam się że spotka mnie takie szczęście. Zaczęłam już godzić się ze swoim smutnym losem. Nie! Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! Myślicie, że są szczęśliwsi? Nie. Bo ja jestem szczęśliwa tak, jak chcę. Kropka. Bo dostałam smsa. Muszę teraz przeczytać go piędziesiąt razy. I odpisać. Żeby miał co czytać piędziesiąt razy, zanim zaśnie...
Dodaj komentarz