paź 14 2002

szaleństwo


Komentarze: 3

Stało się. Zrobił to. Nie wierzę. Nie wierzyłam że to zrobi. Wiedziałam, że kiedyś... Ale nie wiedziałam że marzenia się spełniają... że tak szybko... że miłość ma szanse być odwzajemniona. Dzień był straszny. Kiedy on stawiał czoła problemom, robił wszystko to... dla mnie... ja byłam przekonana, że to koniec. Że oto zostawił mnie samą na tym świecie... Że to wszystko złudzenia... Obiecywałam sobie, że nie spojrzę już nawet w te oczy, że zapomnę... Zostawił samą na świecie... ale nie mnie. Ją... I nie wiem co będzie dalej... Ale wiem... I potem idąc. Już sami. Nareszcie sami! Słysząc te słowa, patrząc na piętnastopiętrowy budynek, którego dach zdawał się być tak blisko... Uśmiech, radość, wdzięczność... I zaskoczenie, kiedy nie zakończyliśmy tego dnia pocałunkiem w czółko. Kiedy nie pozwolił mi go zakończyć. Kiedy był. Kiedy nie byłam już ani przez chwilę sama. Już nie będę. Ten cudownie głupi uśmiech... te cudownie wielkie, cudownie jego, cudownie moje jego ramiona. I te oczy...

1984 : :
ta z płetwami
15 października 2002, 17:55
sto lat sto lat... niech żyją żyją nam! powodzonka, marcyśka!
bezimienna
15 października 2002, 07:06
mi..., mił... też z trudem przechodzi przez gardło... to nie to, ale to TO. tyle wiem. ostatni bastion:) to ładne:)
a tak naprawde to uważam, że s
14 października 2002, 23:04
znaczy się, że Panienke dotknęła (nie wiem czy przejdzie mi przez gardło) mi.., mił.., miłość do samca ??? Zaiste straszliwy dzień, ostatni bastion został zdobyty, ale niestety nie mam pojęcia co chciałem przez to powiedzieć.

Dodaj komentarz