lut 10 2005

wielki revival


Komentarze: 6

 

Spóźniłam się bo pomyliłam autobus. Wsiadłam w jakiś inny, umościłam się wygodnie na siedzonku tuż przy drzwiach i wpatrzona we własną rękawiczkę rozmyślałam o sile z jaką ujarzmia mnie jego miłość i jego ciało.

To potwornie silne i prawdziwe… Tęskno…. Brakuje mi jego grdyki, jego dłoni, jego mądrości, tej zażyłości... Kocha mnie. Rozumie i docenia. I ja wreszcie rozumiem i doceniam.

Wreszcie czuję to, co On. Wreszcie nie sprawdzam mu autobusu, nie nie mam czasu, nie mam nic innego do muszenia. Chcę żeby został, żeby siedział przy mnie i tak cholernie mocno był.

Fascynuje mnie każdym słowem, każdą myślą…

Zakochałam się dziś po raz sześćdziesiąty czwaty…

A tak naprawdę mam wrażenie jakby to co było wcześniej było złudzeniem. Jakbym dopiero dziś, dopiero teraz kochała go naprawdę. Wcześniej jakoś tak ledwo, bez przekonania. A teraz nie wyobrażam sobie…

A teraz oddaję całą siebie. Przestałam się bać.

Taka to siła, że śmiało można paść z wycieńczenia…

Jeśli ta miłość ma mnie wykończyć to umrę tak jak żyłam, mocno przytulona.

 

 

1984 : :
NiN
13 lutego 2005, 13:26
ale ktory ??? ktory ???? b czy k??? bo ja przepraszam ale sie zgubilem
12 lutego 2005, 18:40
a Ty co? se w kulki lecisz, dziołcha! w tej chwili pisać notkę, bo czuję się niezaspokojona intelektualnie!
heartland
10 lutego 2005, 22:11
mogę być nietaktowny? Grdyka i zażyłośc kojarzy mi się z indorem ;-)
10 lutego 2005, 16:31
mylisz się Kibic. bardzo trudno.
kibic
10 lutego 2005, 13:08
...kochac jak to latwo powiedziec...
10 lutego 2005, 10:41
i tak być powinno (?)

Dodaj komentarz