zakłócenia na falach rutyny
Komentarze: 3
Nie zmieniło się nic. Księżyc jak co miesiąc spotkał się ze mną, twarzą w twarz. Sąsiadka z dołu nadal wali w kaloryfer gdy jest za głośno. Kot dalej śpi w szafie. Piętnastka skręca w prawo. Moje ciało umie trwać bez czucia. Przed oczyma wyświetla się przeszłość. Katar mam w obydwu dziurkach nosa. Nadal śni mi się ten sam zły sen. Tak samo myję ręce. Nieustannie odczuwam pragnienie. Telefon dzwoni zbyt nachalnie. Jamnik na dole szczeka tak samo monotonnie. Krew tworzy karminową plamę. Cały czas pamiętam. Budzę się rano w tym samym łóżku. Strażnicy nadal łypią czerwonym okiem znad horyzontu. Winda zatrzymuje się na parterze. Kawę, powietrze, ogień, słońce... widzę, czuję i wciąż nie dotykam.
Zasypiam.
A jednak wszystko jest inne. Tak nagle zaczęło się nowe życie.
swoja droga - nie rozumiem Twojej sasiadki... po co wali twarza w kaloryfer kiedy jest glosno...
Dodaj komentarz