Zbyt rzadko odslanialam żaluzje. Teraz niebo jest takie śliczne. Czyste, prawdziwe... Na horyzoncie widzę światla. Światla ___. Pamiętam jak wybraliśmy się tam na spacer. Na dlugi spacer. Ale nie mam dziś ochoty na wspomnienia. Jego. Bo inne są zawsze niezaprzeczalnie przyjemne. A światla tak jak na warcie... sztywno i pewnie. Świecą zawsze. Kiedy będzie zmiana warty? Nie będzie? Nie będzie mi dane zrobić pamiątkowego zdjęcia? I trzej strażnicy też zerkają z daleka. Ich ciala przecięte wpól przez jaśniejszy pas nieba bezsenności. Nie zdążyl. Nie tylko on... W szybie widzę twarz. Wlosy są takie nie moje... Wywinęly się nie w moją stronę... Jest źle. Dom? Co to? Pokój. Tak. Bezpieczniej. Zabawne, ta twarz z okna wydaje się taka przyjemna... Czy to dlatego że w szybie? Ciekawe jaka bylaby moja twarz gdybym widziala ja nie w szybie? Nie zobaczę. Widzę tylko to we mnie. Coś tam jest nie tak... Jakaś awaria? Czy muszę to czuć?! Czy ona musi sprawiać, że czuję coś takiego... Musi sprawiać, że tak placzę. Że przez nią ciągle placzę. Doprowadzać do ... nie wiem. Wczorajsza rozmowa- prośba- rozkaz... Czy to przez to, że w szybie, czy nie w szybie... nie widzę swoich oczu. Patrzę nimi i ich nie widzę! A patrzę nimi na siebie. na twarz, na nie. Czarna niewidoczność. Cienie otaczają je jak.. ,........ wlaśnie tu była. Już. Wystarczylo parę slów. Lzy. Poinformowala. Zaslonila żaluzje. Zabrala kubek po kawie. Nie zdążylam dopić Ostatnich kropelek. Nie zdążylam pokazać jej jak bardzo..... Czy to, co teraz rozsadza serce to lzy? Przecież plyną już z tych niedostrzegalnych czarnych plam. Jak dlugo? Proszę... kogo? Może Boga? Niech to się skończy! Nie.jak
Dodaj komentarz