Archiwum wrzesień 2002, strona 4


wrz 18 2002 nienawiść
Komentarze: 2

Gdzie podzial się wiatr?

Jeśli schowal się w trawie

To dlaczego źdźblo każde

Każde male nie- zielone życie

Martwą ma minę...

W ramach zamknięta zieleń

Na lonie swoim tajemnicę ukryla

I tylko nienawiści ślina toczy się

Z boku

Stróżką

Cienką

Nie- zieloną

Czerwona jest krew.

Wiesz?

 

1984 : :
wrz 18 2002 śpię. więc sen, albo życie...
Komentarze: 4

Śpię. Śpię w tym życiu. Śpię w windzie, na przystanku, śpię od 8 do 20 nie mogąc spać w cieplutkim domku... Śpię. I z calego tego czasu w cieplutkim lóżeczku śpię od 2 do 6. I nie wyrabiam się z życiem. Za dużo go. Nienadążam. Czy warto? Jutro mogę zginąć w wypadku... Po co mam tak cholernie się męczyć?! Przecież moglabym być fryzjerką (biorąc pod uwagę najnowsze osiągnięcia w dziedzinie wlosów Jej i dwóch czlońkin mej familii...)... albo krawcową. W sobotę stwierdzilam, że uszyję sobie bluzkę! Korzystając z ostatniego likendu życia postanowilam dzialać! Dzialalam. Uff. I co? Godziny pracy poszly na marne!! Nie pomyślalam o tym, żeby uprzednio jakoś przymierzyć to cudo, albo chociaż zmierzyć się tu i tam. Tym sposobem mam w szafce kawalek  ladnego materialu, który w sumie mogę zalożyć na górne partie mojego zaspanego ciala, ale efekt niestety nie powala z nóg (w przeciwieństwie do wszechogarniającego a co za tym idzie powalającego snu). Dlaczegóż to? Za mala w biuście... Wiecie co czulam gdy to zobaczylam!? Gdy stalam przed lustrem ze zgniecionym i splaszczonym tym, co z natury nie bardzo plaskie... a ponadto ponadtym zbierala się urocza falda materialu... W fryzjerstwem szlo jednak znacznie lepiej. Jedna klientka nawet powrócila:) I to bynajmniej nie z reklamacją. Po dwóch miesiącach odroslo... A że nie zasnęlam jeszcze calkowicie... No i dlaczego siedzę i piszę to? Mam przed sobą przerażająco dlugi senny tekst, wielki stos zbudowany przez pięć slowników i wielki cieple lóżko. Co wybrać? Heh. Wyśpię się. Dziś jestem bezdomna od 9 do 20. I glodna. I zmęczona. I samotna. I smutno jest. Generalnie. I sennie...

1984 : :
wrz 17 2002 mokre futro misia
Komentarze: 4

Tak chcialabym porządnie się wyplakać. Wykrzyczeć, wyszlochać, wysmarkać. I mieć koszulę. I pierś, która przygarnie. Jego już nie ma. A oni... On, na którego czekalam, o którym nie przestalam myśleć przez caly ten czas... on teraz? Strach... Niszczy zbyt wiele. Strachu nigdy się nie pokona. Niebo dziś patrzylo na mnie twarzą. Zlą, groźną twarzą. Chmury zaslonily księżyc i na ciemnym niebie tylko te chmury... Biale. I czarne oczy. Usta. Duże. Eee... Lepiej wskoczę pod cieplą kolderkę.  Misia przytulę. Misia futerko może się troszkę zamoczyć. Nic się nie stanie. A może stanie się trochę lżej?

1984 : :
wrz 17 2002 Ja- Egoistyczna hipochondryczka
Komentarze: 4

Boli mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Boli mnie gardlo, doskwiera kaszelek, ale to już od trzech miesięcy (z przerwami...) Boli też glowa, bolą oczy, boli kregoslup, lamie mnie w kościach, i boli mnie skóra... wysycha bez powietrza... usycha... m... boli mnie brak.... czasu, snu, milośći, szczerości, prostolinijności, ludzi...  Boli mnie serce.

Przerażająco fizyczny ból. Przeszywa je coś w okolicach, powiedzmy, lewej komory. I jeszcze gdzieś tak w środku. Delikatnie... A nie pozwala żyć. To pewnie  cale to bagno moich uczuć. Zlość? Podlość? Nienawiść? Gdzieś to wszystko musi się kryć... Czarna plama na sercu. Nie chcę jej! Potrzebny dobry chirurg. Do usunięcia plamy na sercu. Hmm... Znalam kiedys dobrego. Była kobietą. I uratowala mi życie. Kilka lat temu. Godzinka. I nie byloby mnie. Tutaj. A może to nie ona? Robila co do niej należalo. A gdyby rodzice zadzwonili po pogotowie godzinę później? Jakże inne byłoby istnienie (?)!!!

1984 : :
wrz 17 2002 no takie sobie... właściwie NIC(?)
Komentarze: 3

Wstalam o 6. Przeciągam się w oknie. Oddycham, ziewam. (Para bucha jakbym conajmniej ze dwie fajki wykańczala...) i co widzę? Mężczyznę/ nastoletnie chlopię buszujące w śmietniku. Nerwowo rozgląda się dookola, zanurza się... Polową swojego czlowieczeństwa zwisa nad tym co w środku. Wyjmuje puszki. I znowu poczulam się winna. Jak z pralką...

1984 : :