Archiwum wrzesień 2003, strona 2


wrz 22 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Nie lubię gdy ktoś mówi: „Czas pokaże” albo nadużywa uzupełniaczy w stylu „...z tego względu, że...”.

Mówi się nie po to żeby mówić ale po to żeby powiedzieć.

 

1984 : :
wrz 22 2003 Bez tytułu
Komentarze: 17
Bawię się właśnie w liczenie kalorii i zastosowanie całych tych liczników BMI- czyli indeksów masy ciała cokolwiek by to nie znaczyło. No w każdym razie to cudo wykazało, że mam wagę idealną! Że właściwie wskazana byłaby waga 64 kg! Hi... Lepiej. Tylko że motywację teraz stracę... A kalorii pochłonęłam dziś aż 872!

I stwierdzam, że jestem bardzo egoistyczną blogowiczką. Każdego dnia setki aniołków, motylków, kić1994 i kFiaTooShkuff_666 liczy na to że choć jedna duszyczka przeczyta ich nędzne wypociny a następnie łaskawie napisze że mają FaJnE blOgósie i zaproponuje rewizytę. A ja ich sobie w najlepsze olewam. Nierozsądnie... Bo nie zaskarbiam sobie nowych sympatii, nie dbam o ilość komentarzy (mimowolny ukłon w stronę Stacha) i wciąż czytuję tylko te kilka istot o wnętrzach piękniejszych niż kfIatuSHki na blogach. Może i ograniczam swoje horyzonty... Ale Ktoś godny uwagi i tak prędzej czy później się napatoczy. Na przykład dość niedawno, Jasna_dziewczynka. Najlepszy blog. Nie wiedzieć czemu właśnie tak i już. A Harley natomiast- najciekawszy. Świetnie napisany. I ujmujący Wuj Sang. Kot w którym aż kipi od emocji. Teofil kochany. Londi, którego każde słowo wsiąka we mnie jak w gąbkę. Zagadkowy Heartland. I sami dobrze wiecie kto jeszcze... Drugich takich blogów nie znajdzie się pośród miliardów tych istniejących.

Chliiiiiiiip. Sioorb. Wzruszyłam się. Dobrze jest mieć świadomość, że pisząc to, tylko i wyłącznie z własnych pobudek i tylko dla siebie, nie narażam się chociaż na bycie czytaną przez bezmózgiego imbecyla czy ograniczoną lasencję. Niech Bóg ma was w swej opiece. I mnie też, jakby starczylo, milościwie. Ave Cezar! I strzaleczka.

 

1984 : :
wrz 21 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6
Prawdziwie się przejadłam! Wielki kubek jogurtu naturalnego do picia, micha płatków owsianych, kukurydzianych i otrębów oraz wielgachny banan. Teraz mogę spokojnie wyruszyć na kolejną rowerową wyprawę. Już mi się trochę znudziło więc dziś pojadę za miasto. Niestety moja najdroższa towarzyszka wieczornych dżogingów wybyła na łikend i muszę nadrabiać sama na tym dwu kołowym urządzeniu.

Dobrze jest tak zupełnie zerwać z przeszłością. Spalić mosty i zacząć od nowa.

Oczywiście kilka nitek sobie zostawiłam. Ciekawa jestem jak to się teraz potoczy. Na razie idzie po mojej myśli i zupełnie bez mojej interwencji.

Za tydzień będzie po wszystkim. Moja siostra będzie żoną. Rodzina odnowi swe zażyłe więzi. On przyjedzie do mnie na kilka dni. Schudnę. Dostanę wymarzony indeks. I wszystko będzie na swoim miejscu. 

 

1984 : :
wrz 21 2003 Bez tytułu
Komentarze: 47
Jest idealnie. Mimo całej tej bieganiny, której w zasadzie mam już powyżej uszu.

Czuję się wolna i szczęśliwa nieproporcjonalnie do powodu tej radości. Rozwiązał się jeden mały problem, który tak bardzo zatruwał mi każdy dzień, godzinę, minutę... Jest swobodnie i bezproblemowo.

I będę teraz pisać sobie notkę. Nie zadręczając się głupotami a napawając dźwiękami Rhapsody i roznosi mnie energia.

Wprawdzie rozwiązanie tego problemu jest zupełnie przypadkowe, a jednak przez chwilę pomyślałam że może jestem winna tego nieszczęścia. Bo dało mi radość. Zupełnym przypadkiem. Tak się ułożyło... Ale rak czaszki to chyba wystarczająca tragedia by pomyśleć że zgrzeszyło się, choćby myślą...

Ale ja, rozsądna (już) dziewczynka nie mogę w nieskończoność przejmować się kimś, czyimś kalectwem, pustym brzuchem, łzą, dolegliwością, gupotą czy starością. Żeby więc nie zwariować zjadłam sobie marchewkę. Wypełniła mnie ogromnie ale na krótko. Nie idzie mi to odchudzanie. Jeszcze tydzień. Ale jest już nikła szansa że jednak nie będę wyglądać jak serdelek opakowany w ładną suknię i ozdobiony różyczką. W kuchni leży wielgachna mleczna czekolada... I orzeszki w karmeluuuuu...

Siubidubidu. Takie sobie jestem dziewczę bez problemów... No jedyny problem to ten brzuch. I biodra może.

No ale głodna mam iść spać?

Tak- odpowiedział głos rozsądku

A warto się tak męczyć?

Nie- odpowiedział szczery głos rozsądku

To mogę coś zjeść?

Tak- odpowiedział uległy głos rozsądku

I włala! Jak mi się pozwala to już tak nie kusi...

Nie napiszę dziś nic mądrego. Zresztą już od dłuższego czasu nie zdarza mi się... Wyprało mi mózg. I nie wysuszyło bo tak mi ciąży głowa. Jest jeszcze jedna możliwość. Po prostu chce mi się spać. Kark mnie boli. Sama sobie wymasuję i też będzie dobrze. Zęby umyję to już nie będę o jedzeniu myśleć.

Bo to głupie jest bardzo! Jak człowiek tak się zacznie odchudzać, to cały czas myśli o tym żeby nie jeść a tym samym cały czas myśli o jedzeniu, co koniec końców prowadzi do pochłaniania większych ilości jedzenia niż zazwyczaj, tyle że okraszonych wyrzutami sumienia tudzież usilnym tłumaczeniem się przed samym sobą.

Wykasowały mi się wszystkie stacje radiowe i wszędzie ustawiło się RadioMaryjakatolickigłoswtwoimdomu. Znowu jakiś znak...

 

1984 : :
wrz 20 2003 zmiany
Komentarze: 7

 

Zmieniłam numer telefonu.

Zmieniłam styl, samopoczucie, kliszę w aparacie i olej na patelni.

I świat

Zmieniłam się. I od tego się zaczęło.

Kiedyś szłam ulicą z kumpelą wtajemniczoną w całą tamtą chorą sytuację. I zobaczyłyśmy ją. Tą jego... którą przeze mnie... dla mnie... Przefarbowaną na czarno. Z potwornego blondu.

Wtedy kumpela- psycholog zabrzmiała głosem wyroczni: „Ona musi bardzo cierpieć... Kobieta zmienia coś kiedy jest jej źle”...

Kiedyś też króciutko ścięłam włosy. Rok temu. Może po to by nie dotykać już tych, których dotykał On. 

 

1984 : :