Archiwum 15 lutego 2004


lut 15 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić...

 

Ani słowa. Pisząc milcz!

Anonimowości mi potrzeba. Zapomnijcie, co już wiecie.

 

 

 

Poznała go na czacie. Był Amerykaninem. Rozmawiali przez rok, może dwa. Urzekł ją jego kwiecisty język i elokwencja dość rzadka, przyznajmy, u statystycznego bywalca tych miejsc, tkwiącego po drugiej stronie wielkiej wody. Jego w niej może inteligencja, może smakowity dowcip. Pewnego dnia przyszła do domu i z uśmiechem obwieściła: „Mamo? Poznałam swojego przyszłego męża.” „Tak?! No to przyprowadź go do domu, niech go poznam!” „Ale ja go jeszcze nie widziałam, mamo.” W końcu wymienili się zdjęciami. Wysłał taką ładną fotkę przystojnego przyjaciela. Bo się obawiał… Mimo wszystko, gdy przyleciał do Polski by zadziwić swoim prawdziwym obliczem wszystko potoczyło się dobrze. Pani magister uczy mnie gramatyki opisowej a jej mąż rozumienia mowy.

 

 

Z drugiej strony, jeśli nie będę pisać o sobie to będzie się to już chyba inaczej nazywać.

Nie, nie emigracja

 

1984 : :