Archiwum 19 lutego 2004


lut 19 2004 Bez tytułu
Komentarze: 12

Niewiarygodne! A jednak… Po prostu szłam i zobaczyłam go w tłumie. Po prostu podeszłam, po prostu przytuliłam się i po prostu mocno mnie objął. A potem patrzyłam i słuchałam jego głosu. Nie wiedziałam czy mogę się uśmiechnąć czy przeprosić czy zniknąć… Patrzyli się na mnie.

 

Pętało się coś koło niego. Przedstawiona zostałam koleżance jako koleżanka. Koleżanka owa założyła jego krawat. A on siedział w rozpiętej koszuli i patrzył na mnie dobrze znanym wzrokiem. Coś jednak jeszcze połyskiwało w tym oku. Ból, "a masz"...

 

„Co wy wyprawiacie!?” Przechodzi czasem przez głowę, czasem obija się o uszy…

 

„Co ma wisieć nie utonie” obiło się trzy razy w ciągu doby.

 

„Uważaj, nie igraj. Stracisz tak wartościowego chłopca, różne są dziewczyny…” I różny jest on. Ja to wiem. Po prostu wiem, nie muszę się obawiać.

 

Czy wybaczył, czy nadal.. no niby nie wiem, ale…

 

Wiem

 

I tyle. I jednorazowe „aniołeczku”, dwukrotne „kochanie” i raz to jedno słowo, na które obojgu śmieją nam się gęby i nagłe ciepło zastępuje bliskość. Postać z bajki.… i …

Wariat.

Mój wariat?

A może już nie? co też ja najlepszego zrobiłam…..

 

Dobra, spokój moja panno. Zróbmy wreszcie coś, co będzie miało sens. Powinnam więc powiedzieć, że to co mówiłam jest nieaktualne, dać do zrozumienia, że mi zależy?

Załóżmy, że dam. A za dwa miesiące znów nie zdzierżę, przez co znowu go zranię.

Poza tym sytuacja wbrew wszystkiemu mogła ulec zmianie… Nie będę więc niczego przedsiębrać.

 

Może powinnam poczekać, niech to chłopię spokojnie dojrzeje, bo działamy na siebie zbyt emocjonalnie…

Może ja to zwyczajnie odwlekam? Wiem, że on chce i (o dziwo!) wiem że ja chcę a jednak bycie z nim jest chyba dużo trudniejsze niż trwanie bez niego.

 

1984 : :