Archiwum 06 czerwca 2004


cze 06 2004 Bez tytułu
Komentarze: 9

Brzuch mi urósł ostatnimi czasy. Toczę się teraz jak ołowiana kuleczka, myśli mam również ciężkości takowej…

I proszę sobie wyobrazić, że wielki strach mnie obleciał. I zmęczenie. Mam dość. Mam dość i ładne kwiatki zerwane świeżutko na łące przez kuzyneczkę młodą.

Śmieszne jest to wszystko. Te wytyczne, to co trzeba… Bo są miejsca gdzie nic nie trzeba, są ludzie którzy nic nie muszą. A ja z góry skazana jestem na pewien scenariusz.

I nawet, kiedy buntownicza myśl każe wstać i krzyczeć „jak to?! a dlaczego by nie?!”

… i tak szybko siadam. Bo strach, bo pieniądze, bo konformizm, bo niewiara.

Gdzie to we mnie siedzi? Poproszę mapę a dotrę i zniszczę.

Pewnie w wątrobie, bo tam zawsze najgorszy syf. Albo w nerkach. Klarują każdą najczystszą nawet sprawę. I mogą PRZEfiltrować. Nie w sercu, bo tego brak. W tej głowie paskudnej…

Świadkowie Jehowy twierdzą, że po śmierci jest tylko Nic.

Nie wiem gdzie podziewa się wtedy świadomość i myśli ale i w tej nieświadomości optowałabym za.  

Tak. Będę ryczeć. Oszaleję i będę gryzła.

Jestem kompletnie bezsilna. Czy bezradna? To synonimy?

 

 

 

1984 : :