Archiwum 05 lipca 2003


lip 05 2003 z myśli martwych
Komentarze: 2

Mam dość.

Wszystko to potwornie sztuczne. Na siłę.

Z uwagi na ten wyznaczony mi odgórnie, bardzo krótki czas na dzialanie nawet w całej prawdziwości wczorajszego cudnego odczucia plątała się ta gorzka nuta obowiązku...

Ohyda.

Sama nie mogę nic z tym zrobić. A kiedy nawet mam najlepsze chęci nie odstępuje mnie na krok uczucie, że robię coś nieprawdziwego. Gra. Zabawa w życie.

Może uciekam przed przeszłością? Było źle, ale jest jeszcze gorzej...

Wszystko to potwornie wymuszone. Nie chcę tak. Mam dość. W każdym tego słowa znaczeniu i zasięgu.

Sama niewiele mogę. Tkwię zatem w martwym punkcie i czekam na pomoc. Zupełnie nie określoną. Jest już tylko jedna. Najbardziej prawdopodobna. Ale nasze karetki pogotowia przyjeżdżają po godzinie. Po 60 minutach. Za długo....... Mam dość.

I siebie takiej też mam dość. I tego miejsca. Nie, nie napiszę nic. Irracjonalna złość dziesięcioletniej dzieweczki... Może pomyślę nad następną notką? Weselszą, mniej enigmatyczną... Może zmienię tło na różowe. I wmówię sobie że jest AUTENTYCZNIE, REALNIE, PRAWDZIWIE.

Skończ już 84 proszę... Jakie to żałosne... Jeden wieczór z samą sobą i takie to nieprzyjemne. A nie mogę zerwać, skończyć, zostawić, odejść...

1984 : :
lip 05 2003 fuck the fucking fuckers!
Komentarze: 3

Nawet w tak ważnej chwili (wczoraj czy może cay ten tydzień) powinnam była uważać na swoje emocje. Żeby nie przesadzać, nie cieszyć się za bardzo z błahostki i nie rozpaczać bez powodu. Bo nigdy moja sprawa nie jest ważniejsza od tysiąca innych. Nawet kiedy uświadamiam sobie, że w moim życiu nie ma nic ważniejszego niż te chwile, emocje są już jakby niepełne... Stłumione przez nadęte twarze. Zakompleksione, pochowane w skorupki istoty duszące tych szczęśliwszych tępym spojrzeniem. Może wszyscy wybielmy sobie twarze, co?

 

1984 : :
lip 05 2003 z cyklu: wrażenia z nocy niecodziennej
Komentarze: 5

 

Z ciasta zmierzchu ulepiło się to cudo. Ta mara. Przed planszą i z niepewnością zatoczył się ten nonsens. To marzenie. Konkurując blaskiem wygrało dzięki najsłabszym iskrom. Trzeciemu- że świeciły dwa. Zaświeciły.

Sobie- ja. I napisawszy wszystko co potrzebne do zrozumienia, w poczuciu ulgi, spokoju i zmęczenia pójdę wreszcie spać!

 

1984 : :