Archiwum luty 2004, strona 2


lut 15 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić...

 

Ani słowa. Pisząc milcz!

Anonimowości mi potrzeba. Zapomnijcie, co już wiecie.

 

 

 

Poznała go na czacie. Był Amerykaninem. Rozmawiali przez rok, może dwa. Urzekł ją jego kwiecisty język i elokwencja dość rzadka, przyznajmy, u statystycznego bywalca tych miejsc, tkwiącego po drugiej stronie wielkiej wody. Jego w niej może inteligencja, może smakowity dowcip. Pewnego dnia przyszła do domu i z uśmiechem obwieściła: „Mamo? Poznałam swojego przyszłego męża.” „Tak?! No to przyprowadź go do domu, niech go poznam!” „Ale ja go jeszcze nie widziałam, mamo.” W końcu wymienili się zdjęciami. Wysłał taką ładną fotkę przystojnego przyjaciela. Bo się obawiał… Mimo wszystko, gdy przyleciał do Polski by zadziwić swoim prawdziwym obliczem wszystko potoczyło się dobrze. Pani magister uczy mnie gramatyki opisowej a jej mąż rozumienia mowy.

 

 

Z drugiej strony, jeśli nie będę pisać o sobie to będzie się to już chyba inaczej nazywać.

Nie, nie emigracja

 

1984 : :
lut 14 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

jakby nie patrzeć to i tak najważniejsze rzeczy tego świata dają tu za darmo

 

!

 

1984 : :
lut 12 2004 Bez tytułu
Komentarze: 11

Strzeż się! Czy wiesz, co teraz czytasz? Czy wiesz gdzie teraz jesteś?! Otóż jesteś na blogu osoby, której sława najwidoczniej osiągnęła już apogeum skoro jej tak zwany nick drukowany jest już powszechnie na koszulkach koloru białego oraz czerwonego. Koszulki owe sprzedawane są w sklepie o nazwie New Yorker w cenie wywoławczej 54,90 zł, ale ewentualne negocjacje w celu jej podniesienia oczywiście dozwolone, wszak nie godzi się nabyć ów spektakularny symbol sławy i świetności niejakiej 1984 za tak nędzne pieniądze. Cyferki występują w kolorze zielonym i czarnym. W praniu nie schodzą aczkolwiek prasować należy po lewej, ewentualnie przez podkładkę.

Przez jakieś dziesięć sekund zastanawiałam się nawet czy nie byłoby śmiesznie nosić tego na sobie?

Nie, taka próżność nie mieści się w głowie…

Rocznik to jednak niesamowity…

Się urodziłam. I wierzcie lub nie, działo się wtedy jeszcze kilka innych, równie wartych zapamiętania rzeczy.

Masażystą reprezentacji Polski w piłce nożnej był Leszek Rybiński. Papież podróżował na Daleki Wschód przez Alaskę. Republika zdecydowanie królowała u Niedźwieckiego. W Monachium spadł grad wielkości piłek tenisowych. Stanisław Esden-Tempski wydał: „Organy Rosji pracują nocą”. Światło dzienne ujrzała Seksmisja. Nosiło się długie swetry do połowy uda w talii ściśnięte lakierowanym paskiem. Tomasz Zygadło nakręcił film „Przewodnik” o Piwnicy pod Baranami. Teofil kontestował już całe dwa lata. Zespół 1984 wydał „Specjalny rodzaj kontrastu”. Pani I wpadła i niespodziewanie jej jajo i obcy plemnik przystojnego pana L stworzyły Jego. Żywot księdza Popiełuszki został zakończony. I całkowite zaćmienie słońca się zdarzyło.

Phi. Pojęcia nie mam jak było… nie da się ukryć.

Czy dzieciątko, któremu jutro podaruję śpioszki też będzie się kiedyś zastanawiało jak to było wtedy czyli teraz?

Ja bym mu powiedziała, ale pewnie zapomnę. I też będzie myśleć biedaczysko, że ten nakręcił, tamten umarł, ktoś go rodził, ktoś kogoś płodził.

Vicious circle.

 

1984 : :
lut 08 2004 Bez tytułu
Komentarze: 13

Jedną z głównych zalet wycieczek do trzech miast w ciągu jednego weekendu jest możliwość delektowania się muzyką w uchu przytkniętym do szyby. Dawno nie dopadł mnie tak podły nastrój. Być może to znowu wspomnienia i nowe wnioski po tysiącach wytartych już analiz. Ale nie mam sił na zagłębianie się w moje uczucia, bo tylko utonąć w nich można, bynajmniej nie znaleźć jakiś grunt.

Polskie wsie wciąż trwają, choć trzeba przyznać w dość opłakanym stanie. Wszędzie bagno, woda stoi na polach, bo nie chce się oczyścić byle rowu melioracyjnego. Wielka filozofia. Sama bym to chętnie zrobiła, bo lubiłam się w takich bawić. Zimą zjeżdżać po ściankach a latem w kaloszach łazić wzdłuż uważając na żaby. No, ale nie oczyszczę…

Jeśli jednak chodzi o czyny społeczne to postanowiłam zacząć dokonywać takowych w miarę własnych możliwości, bo zrzędzić to umiemy kolektywnie ale coś więcej… Na początek umyję guziczki w windzie. Tak. Głupstwo… Ale jak myją podłogę to mnie krew zalewa kiedy wszystko inne jest uświnione albo (o losie!) przetrą te guziczki brudną ścierą od podłogi! A guziczki są ładne i nowe. Na srebrnej tarczy. I aż wstyd- takie brudne. Zrobię to. I jeszcze dodatkowo chuchnę i wypoleruję. Bo korzystam. Też.

A dziur w drogach więcej niż w zębach mojej małej kuzynki… Poradzić na to mogę nie wiele więcej niż na jej próchnicę. Tyle tylko, że jej mleczaki wypadną a jak nam te drogi już umrą to…?

 

Nie ma co kryć. Męczy mnie jedno. Bardzo chcę napisać, ale tego nie zrobię.

Dlaczego nie może być po prostu prosto? Wiecznie tysiące czynników, względów, aspektów które trzeba rozważyć. Dlaczego nie jest tak jak w filmie?

Hm. Może właśnie dlatego że sceneria nie ta… Może zbyt szaro i nie po drodze, a jeśli to i tak nierówno i wyboiście.

Może jak umyję te guziczki?!

Film zacznie się od ujęcia moich brudnych rąk. Niczym Lady Makbet będę je szorować. Mydłem Bambino, żeby było jak wtedy. Właśnie wtedy wszystko było proste. Mała pyzata córeczka wszędzie miała równo...

A kiedy już je domyję to ugotuję nimi obiad. I nakarmię kogo trzeba. Potem zaśpiewam, zatańczę i ukłonię się. Kurtyna!

 

Nie. Jednak nie chcę żeby było prosto. I możliwe, że w tym tkwi cały szkopuł. Lady Makbet chciała. Mała pyza nie chciała. Kto na tym lepiej wyszedł?

 

 

1984 : :
lut 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 11

Niech Ktoś weźmie mnie za rękę! Niech schowa, obejmie i szczelnie zamknie ramionami.

 

Poddam się niczym uległa owieczka. Z jednym tylko zastrzeżeniem. Niech będzie to Ktoś, kto nie oczekuje deklaracji wielkiej miłości, na śmierć i życie.

 

 

 

1984 : :