Archiwum lipiec 2003, strona 3


lip 14 2003 sonda- jedno proste (wbrew pozorom) pytanie...
Komentarze: 17

Słowo „przyruchanka” posiada według Was pozytywną czy negatywną wymowę ?

 

Odpowiedzi prosimy wciskać w komentarze. Z góry dziękujemy. Nagród nie będzie bo byście się za bardzo rozbestwili. W sondzie? Nagrody?! Toć to obowiązek każdego obywatela naszego blogowskiego społeczeństwa czy jak kto woli tego przybytku rozpusty...

Przypominam że sumienie oraz autorka bloga nakazuje obiektywność. Liczy się pierwsze skojarzenie...

1984 : :
lip 14 2003 1984 okrutnie
Komentarze: 5

Z dziką satysfakcją stwierdziłam, że obecna przyruchanka* pana „minionego” to nic szczególnego. Szara myszka. Nie ma bioder, ubiera się w moherowe sweterki z puszkiem powiewającym przy każdym jej słodkim westchnieniu, ma krzywy przedziałek, usta jak kaczka, wiekowo wygląda na dwanaście lat, farbuje się na blond, nosi szare spodnie z sztucznego materiału, nie posiada odrobiny dobrego smaku, zdaje się nie mieć pojęcia co to życie, związek, mężczyzna, On... Pusta jest. Robi co powie „miniony”, który wreszcie czuje się do końca spełniony przy kobiecie o połowie mózgu.

(*pozwoliłam sobie użyć określenia Wuja Sanga, którego przepraszam za plagiat ale żadne inne słowo określające kobietę nie pasuje to tego stworzenia...)

Pewnie że jestem zazdrosna. Na swój sposób... Bo trzeba przyznać że „miniony” zasługuje na coś więcej niż udawanie szczęśliwego, byle za wszelką cenę nie być samemu... Żałosne. I taki jest on. Dwie osoby w jednej. Do tej pory nie jestem do końca pewna który On jest prawdziwy... Ohydny lump i łajza czy potwornie inteligentny i poczciwy facet.

Eh... po cóż ja klawiaturę na niego niszczę? Zawsze byłam za mało pewna siebie. Teraz wiem, że mogłam być najpewniejszą istotą na świecie. Bo ja miałam czego być pewna.

1984 : :
lip 13 2003 mój cel
Komentarze: 29
Dzisiaj mój dziesięcioletni kuzyn zapytał: „A po co ty właściwie idziesz na te studia?” Nie wiedziałam co odpowiedzieć, może dlatego że działo się to bladym świtem. Wlazł mi do łóżka i zebrało mu się na rozmowy natury filozoficznej. Posypały się kolejne pytania: „A co będziesz tam robić? Czego się uczyć?”.... I tak brzęczał nad uchem... Wymieniłam posłusznie czego będę się uczyć... Język, literatura, historia, geografia, kultura... „Aaa... Rozumiem... To ty chcesz być taka jak oni? Jak Ci Anglicy i Amerykanie i mieć ich kulturę jak się jej nauczysz? Rozumiem... Chcesz być taką Angielką...”

Cholera.

1984 : :
lip 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Jesteś bitwą moją nieskończoną, w której ciągle o przyczółek walczę...

Jesteś drzwiami, które otworzyłem a potem przycięły mi palce...

Jesteś kartką z kalendarza, zagubioną gdzieś pomiędzy szufladami...

I ulicą, na której co dzień uciekałem między latarniami...

Jesteś mgłą ogromną niezmierzoną,

Ciszą w huku i łoskotem w ciszy...

Jesteś piórem i wyblakłą kartką, którym i na której dzisiaj pisze...

Przyszłaś do mnie a ja nie spostrzegłem, dzisiaj tylko mogę mówić byłaś...

Nie wiem czy na jawie wzięłaś mnie za rękę, czy jak wszystko mi się tylko śniłaś...

Że jesteś!

 

Rok temu słuchałam tej piosenki i płakałam jak bóbr. Przez miłość? Przez posiadanie? Tęsknota... Pamiętam wszystkie wątpliwości i wszystkie nasze najbliższe chwile. Pamiętam rozmowę telefoniczną. Słowami wrzuciłam w telefon ogromną ilość emocji. Szczęścia, które tuż po zakończeniu rozmowy przerodziło się we łzy. Wyjechał, po bardzo marnym pożegnaniu przygotowana byłam na czekanie. Może nawet zadowolona z tej przymusowej przerwy. Bo przymusowe wydawało mi się wszystko. I nagle telefon. Jego niski, spokojny i najbliższy mi głos słyszany z daleka tak niesamowicie na mnie działał. Tak jak teraz ta piosenka. To na niej ja, odporne dziewcze, rozpaczałam z twarzą w poduszce... Skończyliśmy rozmawiać. I wtedy pierwszy raz pomyślały mi się te słowa... Siedziałam i szlochałam. Ocierałam łzy, pośpiesznie wciągałam powietrze i co chwila śmiałam się w samym środku tej rozpaczy. Dobrze, że nikt mnie wtedy nie widział. Można by powiedzieć- wariatka, płacze i śmieje się jednocześnie... A ten płacz otworzył mi oczy. Uświadomiłam sobie, że skłonna jestem do takich emocji z Nim związanych. Że jest mi najdroższym człowiekiem. I nareszcie było dobrze. To dziwne, ale sama sobie musiałam udowodnić, że mogę...... że?...

Godzinę szperałam w sieci, na dysku... Już miałam znowu pisać do Ciebie, przyjacielu znad przepaści. Bo to dzięki Tobie, Tomku mam teraz te najpiękniejsze słowa i nuty a w nich zapakowaną potężną dawkę wspomnień... Kiedyś tak po prostu przesłałeś mi kilka piosenek. Trzy. Cudne... Tak to już ze mną jest, że niemal każda piosenka z czymś lub z kimś mi się kojarzy. Jak ja to kocham... Każdy sygnał odbierany przez słuch, dźwięk, nutę, brzmienie.....

I nie tylko...

 

1984 : :
lip 12 2003 chcieć
Komentarze: 2

"...To see the world in a Grain of Sand, and a Heaven in a Wild Flower, Hold Infinity in the palm of your hand, an Eternity in an hour"

1984 : :