Archiwum październik 2004, strona 2


paź 14 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

Dziękuję M. Pisz. Pisz, jeśli tylko chcesz, każde Twoje słowo jest dla mnie jak woda dla chorego, który nie może pić, a tylko zwilżyć usta. Niewiarygodne o ile lżej zrobiło się na duchu, kiedy dowiedziałam się, że jest Ktoś jeszcze, że nie tylko ja przeżywam taki koszmar rozdarcia na pół. Po pół serca dla każdego z nich. Bo zasłużyli. I o ten jeden odłamek więcej dla jednego… Dla którego?

Czy można kochać ich obu jednocześnie?

Dziś poznałam odpowiedź.

Nie.

 

Teraz nie będę już żyć. Już skończyło się wszystko. Będę funkcjonować. Mogę jeść, perfekcyjnie wykonywać swoje obowiązki.

Uśmiechać się też mogę. Chociaż nie ma już we mnie tej energii. Tej codziennej dawki niewidzialnej amfetaminy wbijającej się do krwi z powietrzem przepełnionym chęcią. Nie ma życia. Skoro zdarzyło się już wszystko.

Skoro wszystko tak ohydnie się popierdoliło.

 

Nie wiem co robić.

 

 

 

1984 : :
paź 13 2004 Bez tytułu
Komentarze: 3

To są łzy, które napływają zupełnie niespodziewanie. Uderzają do głowy jak i uderza to uczucie. Zapewniają, że żyję, że czuję. Niebywale mocno.

Bo te łzy są pierwsze. Bo nie płynęły nigdy dotychczas. Przez nikogo. Poza mamą. Rozstanie pierwszy raz przeraża a nie daje wytchnienie. Więc to chyba też po trosze łzy szczęścia.

Słucham pierwszej lepszej piosenki i płaczę. Patrzę jak zawiązuje mi na ręku koraliki i płaczę. Opieram głowę o jego udo i płaczę. Stoję na światłach i płaczę. Boję się przyszłości i płaczę.

Poszło już pół rolki papieru toaletowego.

To nie tylko moje są te pierwsze łzy.

Zakłada mi kaptur i płacze. Podaje kawę i płacze. Zawiązuje koraliki i płacze. Stoi na przystanku i płacze.

Nie liczy się już nic.

Nie ma jutra.

 

 

 

1984 : :
paź 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 8

Znowu nie mam czasu by powylewać się trochę na klawiaturę.

Jest lepiej.

Po wieczorach, w które to byłam informowana przez dwóch chłopców o tym, że kochają przyszły wieczory bardziej zbliżone do wytycznych norm.

Już nie czuję się jak szmata.

Ale oni ciągle są.

Ja ciągle pytam CO TERAZ BĘDZIE? 

Książe: Ja cię nigdy nie zostawię.

Baranek: Przyjadę, będę, potem muszę... wiesz... a potem ci się oświadczę i będziemy mieć dużo dzieci.

 

Nie wiem czy dobrze robię ale i nie zastanawiam się nad tym, a znaczy to może że robię po prostu tak jak czuję, żadnych analiz, ile można, moja chora głowa już tego zdzierżyć nie może. Do tego stopnia zamyślam się i odpływam że wczoraj na przykład wylazłam ze sklepu z koszykiem przez bramkę i dalej tak z nim sobie spokojnie lazłam. Przeszłam spory kawałek, nie słyszałam chyba nawet pikania. Dogonił mnie ochroniarz z wybałuszonymi oczyma głowiąc się pewnie co wyprawiam. Ano i ja chciałabym to wiedzieć.

Może juz nawet wiem. Może i wróciłam do tak zwanej porządanej normy. Może odnalazłam się w sobie i już spokojnie mogłabym tak zostać, ale nie....

nie może być poprostu spokojnie kiedy ma się popierdoloną siebie... jutro przyjeżdża...

nie wiem czy tego chcę bo znów wywoła to burzę emocji

z pewnością bawić się będziemy przednio, z pewnością jakoś uda się połączyć dwa światy, z pewnością poniedziałek będzie już zupełnie innym dniem, zupełnie innej mnie

wyszłam pożyć, wrócę

 

1984 : :
paź 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 15

 nie wiem już nic.

nie odnajdę się a jeśli nawet to biegnąc po tej drodze zmiażdżę te pare istnień.

wypiłam trzy piwa w towarzystwie najlepszego chyba przyjaciela. przyjaciół! tego nam potrzeba!

a za sobą chyba już nie chcę błądzić. przegrana sprawa.

chcę być sama, wolna, szczęśliwa. chcę spokoju.

nihil novi sub sole

 

1984 : :
paź 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

wklejam.

 

ale to nie był film

 

 

1984 : :