Archiwum 19 stycznia 2004


sty 19 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

Jako że niewątpliwie jest coś, co leży mi na wątrobie i jako że niewątpliwie nie jest to nic w rodzaju żółci czy kamieni, muszę wreszcie przeprowadzić dochodzenie, bo już bardzo mi ciężko.

Wczoraj rano stłukłam lusterko. Było małe, składane na pół. Pierwszą połowę stłukłam rok temu w styczniu. W nocy nie spałam więc zmęczona byłam podwójnie.

„Przemierzyłem cały świat, od Las Vegas po Krym… nie żałuję dziś…”

Wyłącze, bo zbyt mocno się kojarzy. Ostatnio na wokandzie Fasolki i ich hicior Bursztynek...

Dzień toczył się nerwowo. Mamusia szczęśliwa, bo postanowiłam czwartkowy teatrzyk wystawić na bis. Śmiesznie jest ot tak po prostu spotkać się z tak zwanym „minionym”. Zabawne, że wciąż stara się być obecnym, że w końcu godzę się na spotkanie i do teraz nie wiem, jaki był jego cel. A nauczona jestem już dobrze, że wszystko cel swój mieć musi... Rozmowa kleiła się odwrotnie proporcjonalnie niż człek ów zwykł był kleić się do mnie.

 

„Kiedy znów się spotkamy za wieków sześć, kiedy znów powiesz do mnie po prostu cześć…”

 

Może to tak wybiło mnie z równowagi? Może to jak się zmienił na lepsze i jak cały czas pozostał tym samym egoistą. Jak opowiadał mi o swoich byłych, o błędach, które by cofnął…

Jak kiedyś zdradził mnie tak teraz zdradzić chciałby ją?

Paradoks. Może pozwoliłoBY mi to zrozumieć. Wszystkie trzy strony.

Ale czy ma to teraz jakiekolwiek znaczenie?

 

 

Położę go na dłoni…

 

 

***

Przecież w czasie, gdy pisze notę też musi się coś dziać.

 

Dzisiejsza kłótnia i moje łzy były ostatnie, do jakich dopuściłam. Więcej na to nie pozwolę.

 

PLAN DZIAŁANIA przeraża mnie równie mocno jak cieszy.

 

 

1984 : :
sty 19 2004 Bez tytułu
Komentarze: 12

A skąd wiesz, że jutro wzejdzie słońce?

 

1984 : :