Archiwum 24 sierpnia 2002


sie 24 2002 pocałunek
Komentarze: 4

Nie znalam uroku tego slowa, nie znalam uroku pocalunku. Będąc z nim pocalunki mnie meczyly. Kiedy widzialam jego oczy zbliżajace się do mojej twarzy, patrzące z pożądaniem...nie czulam nic. Gdy czulam jego usta, gdy calowal mnie tak jakoś po swojemu, nie dając mi szansy na pocalowanie jego, na podarowanie czegoś z siebie... A mimo wszystko jeszcze chcialam, caly czas chcialam mu coś dawać. A to tylko on dawal mi ohydne niekończące się pocalunki, dotyk, bliskość, która była dla mnie bardziej odlegla niż najbardziej odlegla oaza. Na pustyni. Gdy tak bardzo pragnę... tak chcę kochać, chcę bliskości a jej nie ma! I nagle w chwili gdy najmniej się tego spodziewalam spadlo na mnie pożądanie, pragnienie, ochota! Nie. Nie z nim związana. Ktoś inny dal mi rozkosz. Pojęcie o tym, jak mila może być bliskość drugiego czlowieka. Jak można pragnąć ust, dotyku... Ciemność, jedno tylko widzenie. Ślepe, zachlanne...Cieplo, szybkie bicie serca, cialo zamknięte w jednych tylko ustach i chęć przylgnięcia do nich, na zawsze. Ich dotyk, miękość, grubość, wilgoć... Cieplo i slabość i rozkosz. Nie! Jeszcze! Pocaluj mnie raz jeszcze! Ja nie mam już sil, mogę tylko odchylić glowę i czekać. Oddychać. W Ciebie. Brać do siebie Twój oddech. Twoja czulość. Dziękuję. Że dzięki Tobie wierzę w uczucia.

1984 : :
sie 24 2002 niemerytoryczne słowo
Komentarze: 5
Będąc z wizytą u Pana Spoiwa Niedoszlego, jak to się mówi „wpadly mi w oko” (lub nawet w oka) pewne slowa. Zatem uwaga, cytuję: "Z mówieniem dziękuje jest jak z powiedzeniem kocham. Jak się to powie to jak by się już wszystko powiedziało". Koniec cytatu. Nienawidzę slowa kocham. Nienawidzę. Nie widzę sensu w wypowiadaniu tego slowa, w wyznawaniu milości. Nie mówię tego bynajmniej z chorej zazdrości i galopującej potrzeby milości czy tez choćby uslyszenia milych slów o milości (bo to dwie inne rzeczy). Mogę nieskromnie uznać siebie za osobę jedną z niewielu, które uslyszaly slowo kocham nie ot po prostu, rzucone na wiatr, szeptane do ucha, banalnie...Nie. Wyznanie które skierowane było do mnie nie moglo chyba zostać przekazane mi w bardziej oryginalny sposób. Poświęcenie, szaleństwo... kto czytal ten wie. I co? Może wydawalo się dzięki temu bardziej wiarygodne, ale niewiele to zmiania. Ciągle powtarzanie...kocham...kocham Cię...bardzo Cię kocham.... do znudzenia, do stracenia wartości, znaczenia...  Slowa piękne, czyny sprzeczne. Nienawidzę slowa kocham. Mialam tylko slowo kocham i czulość. A ja potrzebuję więcej innych slów, rozmowy, mniej czulości. Nienawidzę tego slowa. Pustka. Przecież da się okazać milość inaczej. Po co to mówić?  To tak jakby powiedzialo się już wszystko... a wtedy zostaje NIC. Wiem że Ci, którzy kochają (albo wydaje im się że kochają) oburzą się, że przecież wyznanie milości jest takie ważne, że trzeba.... Nie. Nie trzeba. Jeśli ta milośc rzeczywiście jest i jeśli jest pewność...nie trzeba.
1984 : :
sie 24 2002 pani ma problem
Komentarze: 6
-Toksyna butulinowa jest wprowadzana glęboko domięśniowo. Mięsień ulega rozluźnieniu. Wygladza się skóra, likwidują zmarszczki...

- A ile to kosztuje?

-Okolo tysiąca zlotych.

-Warto?

-Wie pani... różni ludzie cenią sobie różne wartości. Dla jednego warto, dla drugiego nie... Należy dokladnie przemyśleć czy rzeczywiście istotnym jest dla pani...

-Ale wie pan, ja się pytam czy to mi się oplaca? Bo na ile mi to starczy?

-Hm... dwa, trzy miesiące utrzymuje się stan nieprzewodnictwa sygnalów pomiędzy wlókem a mięśniem...

-Co?! Na dwa miesiące ja mam wydać calą moja pensje? Nasze solarium ma teraz te..no...klopoty finansowe. Pan wie ile ja zarabiam!?

-Tak, teraz już wiem.

-No, i co ja mam zrobić? Chlopakowi się nie będę podobać!

- Może wobec tego zrobić coś z chlopakiem?

-Co?!?? On ma iść na zabieg? No jeszcze tego by brakowalo! Wiesz pan co? Wy, te lekarze to naprawdę ludzi nie rozumiecie!

-Tak pani sądzi? Przykro mi.

-Eeee tam, przykro... znikąd pomocy... Żegnam!

-Do widzenia pani.

1984 : :