Archiwum wrzesień 2002, strona 1


wrz 24 2002 coś dziwnie trzeszczy za kaloryferem, pewnie...
Komentarze: 3

I proszę bardzo! Zimno, deszczowo... a ja sobie siedzę w cieplutkim domku! Po uszy zagrzebana w stosach bialych plaskich stron. Roboty na tydzień. Nigdy się z tego nie wygrzebię. Żebym jeszcze mogla powiedzieć sobie- już niedlugo... Jeszcze dlugo. I coraz więcej. Dobrze, że chociaż szkola odpadla na dwa dni... No ale coś nie mogę się zabrać do dziela, do przekopywania stosów slów, to zglębiania tego co najpiękniesze na świecie, ale takie glębokie... do zrobienia wszystkiego, w celu zaliczenia tego, co nie zaliczone... I tak, wstalam już o 6:02 w wiadomym celu zabrania się do pracy. Ale powietrze takie czyste... i takie zimne, że musialam schować się jeszcze pod kolderkę... no i zasnęlam... co mi się śnilo... chyba lepiej nie mówić! Z siekierą w dloni zrobilam bardzo dziwną rzecz pewnemu panu, po czym nie kryjąc satysfakcji, przekazalam siekierę w ręce koleżanki, która zajęla się tymże samym panem, ale inną partią jego ciala. Nie wiem co może to znaczyć, ale dla jasności calej sprawy dodam, że ja dzialalam w okolicach glowy i jej lączenia z tulowiem, zwanego szyją. Koleżanka w glębinach trzewi. Żeby było weselej czlowiek ów, poćwiartowany już na części przez dwie niewinne kobietki, nagle otworzyl oczy. Nie będę opisywać co czulam w tym śnie bo wyrzuty sumienia w takim przypadku, to brzmi chyba paradoksalnie... Obudzilam się w każdym razie z ogromną ulga, że jednak nie jestem aż tak okrutna i pozbawiona mięśnia sercowego... Dobrze. W końcu więc wstalam. Kawka i czekolada- najlepsze śniadanko...  Potem chwilę nie moglam uwierzyć. Potem było już o poświęceniu czy może raczej kompleksach kobiet, sugestiach i porównywaniu... Więc czasem jednak coś robisz w tej swojej pracy, co?;) Następnie zmuszona niekończącym się kocim miauczeniem wybralam się do kuchni w wiadomym celu napelnienia miski... Wróciwszy, jak zwykle pelna najszczerszych chęci otworzylam już notatki, slowniki ulożylam w rowniutkim stosie ośmiu... I co slyszę? ___!!! Choć na śniadanko!!! JJJ Już pędzęJJJ I wrócilam. I poczytalam troszkę co się w kraju dzieje... i wciągęlo mnie bardzo. Prawie zupelnie doszlam już do siebie po potwornym śnie... No i moja najdroższa polamana ___ wyciąga mnie na spacerek. Ona, ja i dwie kule. Poczlapiemy. Ale teraz naprawdę muszę wziąć się do pracy. Co za mily dzień doprawdy!!!

1984 : :
wrz 24 2002 w przerwie, pomiędzy promieniami
Komentarze: 4

Pukalam

Lecz nie bylo klamek

Klucza nie bylo w dloni innej

Otworzyleś

Na oścież

Zaprosileś...

Księżyc też masz już

na wylączność

wzrok w niego wpatrzony

bez strachu

dziś twarz ma kogoś więcej

dziś wzrokiem już nie razi

nie boli

I myśli

Nastroje?

Zatruwaj nimi...

Bo po to teraz zamykam oczy

by zobaczyć je

by być...

1984 : :
wrz 23 2002 tu i tam
Komentarze: 5

A teraz muszę iść. I wiecie co zrobię? Uśmiechnę się do ludzi. Do kogoś w autobusie, na przystanku, do tych obcych ludzi, coraz bliższych, z którymi spędzam teraz pól życia... Eksperymentalny sygnal dobra...JJJ na początek oczywiście do wasJJJ to idę! Do boju! najpierw jeszcze kupię żarcie kotu. I dam buzi tacieJ już wrócil. I zrobil pyszny obiad. I pierwszy raz poglaskal mnie tak po buzi. Tak jak wtedy, gdy bylam mala... i na lódce przytulal mnie mocno, żebym nie spadla. I odgarnial wlosy, które targal wiatr. Dziś też jest duży wiatr. Potarga. Odgarnę je sama.

1984 : :
wrz 23 2002 ~~~~~~~~
Komentarze: 3

co mogę napisać? dlaczego nie mogę powiedzieć? nie umialabym zresztą. wiesz co czuję? mam w oczach lzy. i slowa. nie potrafię wyjaśnić jak to dużo...

1984 : :
wrz 23 2002 jak chcesz
Komentarze: 2

        -          Mamo? Jakie to jest jak jest najlepsze?

        -          To takie, które nie ma sobie równych.

-          To tatuś jest najlepszy?

-          No...

-          Tatuś jest wyższy niż wszyscy!

-          Tak, tatuś nie ma sobie równych...

-          A ty? Ty jesteś gorsza! Wszystkie ciocie są tobie równe!!!!

-          No... tak. Są.

-          To ja nie chcę takiej mamy!

-          Ale mamy się nie wybiera. Ja już jestem Twoją mamą.

-          To znaczy że muszę Cię kochać?

-          No... nie musisz.

-          Ale mogę. Mogę Cię kochać jak chcesz. Chcesz?

-          ...

      Tak?

            Nie?

1984 : :