Archiwum 14 stycznia 2004


sty 14 2004 Bez tytułu
Komentarze: 9

Wiele mogłabym napisać. Mogłabym napisać, że mam wiele do napisania, że nie zdążyłam wydepilować sobie lewego podudzia,  że sypie mi się choinka, że używam szamponu Timotei ogórkowego, że wstałam o piątej, bo szkoda mi tak pięknego dnia na spanie, że życzę wam szczęśliwego nowego roku, że nie mam ani jednego dziadka, że sylwestra spędziłam u boku chłopca hip-hopowca dawniej z kól kids of def, że kupiłam sobie dziś trzy pary skarpet, że milszego dnia dawno nie miałam, że mam już dwa zęby mądrości, że ochlapała mnie dokumentnie wielka ciężarówa, że cudem jest to, co stworzył Iggy Pop, że wczoraj całą noc bolał mnie brzuch… Tylko po co miałabym to opisywać?!

Dla was cała noc to dwa słowa. Rzeczownik i przymiotnik, obydwa w mianowniku. Związek zgody. CAŁA NOC. 7 liter. Nic więcej. Dla was to chwila a dla mnie bezkres. Dla mnie to każda nieskończona sekunda, każda odliczona i w swojej eteryczności po brzegi wypełniona bólem i nadzieją, że może właśnie TA SEKUNDA zabierze całą fizyczność.

Nie znajdę tu ani tej sekundy, ani jej właściwego odmierzania i percepcji.

Więc po co?

 

 

 

 

 

 

Po nic. Może dlatego piszę

 

1984 : :