Archiwum marzec 2004, strona 1


mar 27 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

„Nie myśl! Zabraniam…”- mówiły dziś życzliwe dusze, które zresztą niemały mają udział w szczęśliwym finiszu tych naszych błądzeń, zobaczywszy mnie dziś znów jakby nie w sosie.

Bo co? Bo nie wiem, bo się nie zgadało, bo jam nieprzystosowana do życia w związku, bo ona, bo nie odpisał, bo nie wie czy ja chcę, bo nie wiem czy on chce.

Oboje wiemy aż nadto dobrze. Jutro trzeba będzie złożyć oficjalną przysięgę zobowiązującą do walenia wszystkiego prosto z mostu.

Bo gdyby nie czekał cierpliwie i wiernie już ponad rok i gdyby dziś znowu nie zaryzykował to zapewne wszystko ponownie doszłoby do skutku za jakieś dwadzieścia pięknych lat.

Jutro do obejrzenia jest film o tytule równie wdzięcznym, co przepełnionym aluzją: „Lepiej późno niż później”.

Jeszcze coś. Czuję się mała, pusta, głupia i niegodna.

Dociera do mnie jak podle się zachowywałam, jak wspaniałe jest wszystko to, co zrobił on… Do ziemi dobija mnie i czyni coraz mniejszą fakt, że nie zasłużyłam na tyle dobra.

Bo co ja mogę mu dać? Myślę myślę myślę i nic. Oprócz myślenia, z którego tylko kolejne kłopoty to już nic. A że myśleć nie pozwalają to już niczego mu nie mogę dać.

A to, co daję to jakieś takie mało wartościowe i chłopie to zdecydowanie zasługuje na coś lepszego.

A to ci dopiero. Samoocena zjechała poniżej zera. Mimo wszelkich protestów i perswazji.

 

 

1984 : :
mar 24 2004 jestem prostym pytaniem, Ty jesteś na nie...
Komentarze: 16

 

 

 

Siedzę i niczego się nie boję. Może tylko tego, że nigdy się temu Jegomościowi na górze nie wypłacę. Czym ja zasłużyłam na najwspanialszego człowieka na świecie?

 

Na jego cierpliwość, zdecydowanie, oddanie, miłość, mądrość, dobroć, szlachetność, inność….

Wiekopomna chwila. 1984 naprawdę wzięło…

Pierwszy raz wszystko jest oczywiste dla niej samej.

I czuje to, co czuła kiedyś, tylko raz w życiu.

Ale wtedy czuła to też do Niego…

Do NiegoNiegoNiego…. Bo jest tylko jeden taki On. I taka miłość jest jedna. Podwinięta rzęsa pod moją powieką.

Jak zwykle wyszłam na chwilę z siebie i spojrzałam na rzecz z boku. Siedziała przed nim taka zapatrzona, zasłuchana, zachwycona… A on nagle z młodego rozchwianego chłopięcia wyrósł na oszałamiającego mężczyznę. Który osiągnął wszystko to co zamierzał. Przy którym może trwać nawet nie wiedząc po co.

 

 

Aż TYLE musiało się wydarzyć żebym zrozumiała?

 

No kocham go no…

 

 

 

1984 : :
mar 24 2004 Bez tytułu
Komentarze: 11

Siedzę i się boję. Kończy się już drugi wykład. Pójdę na czwarty. Jeszcze trochę. Bo miałam się wyspać a tu oczy otworzyły się nagle na cała szerokość jak po amfie i powieki niczym kruche wrota wpuściły do środka te myśli.

Może być różnie.

Jeśli znowu mi się odwidzi przestanę spoglądać w lustro, przestanę rozumieć cokolwiek.

Jeśli jest z tą małą pchłą po stokroć docenię, co straciłam i odejdę sobie na bok. Popatrzeć w lustro otwartymi szeroko oczyma.

Jest jak działka amfetaminy, jak kubek mocnej kawy, której przy nim nie muszę pić, bo wystarczająco mnie pobudza...

Leżałam więc z otwartymi wrotami godzinę dwadzieścia. Osiemdziesiąt takich samych minut. Coś zabolało w brzuchu, coś w sercu. Przeciążenie emocji.

Prysznic. Twarz do wymiany. Nagle akurat dziś blada jak trup, tu czerwone tam sine… Włos do dupy. Grzywka odrasta. Ani to do przodu, ani na bok... Do góry też nie, bo twarz mnie irytuje a ukazałaby się jak na dłoni.

Szafka. Czarno. Założyłabym jakiś beżyk. Jeden w praniu, drugi poszerza, trzeci nie taki... Zostaną czarne spodnie, czarny golf, czarna kurtka... Nie! Bo nie pasują buty. Beżowe. Chcę założyć te beżowe buty!

Hej?! Gdzie podziała się ta przyjemna dla oka dzieweczka? Nagle mam przed sobą i w sobie tylko naburmuszone brzydkie kaczątko.

Dajmy na to że włos już ułożony. Najprościej jak się dało. Ale ciągle za krótki.

Lakier z paznokci zmyłam tylko po to by nałożyć ten sam jeszcze raz. Trzęsącą się ręką.

Czego się boję?

Że będę gorsza niż byłam. Że będę gorsza niż ona. Że będę gorsza niż mogę to sobie wyobrazić.

A najbardziej się zdziwię jeśli to zwykłe spotkanie zakończy się dla mnie tak samo jak kiedyś dla Niego.

Sprzedam lustro. Bardzo tanio. Żeby na działkę starczyło…

 

 

 

1984 : :
mar 23 2004 jutro!
Komentarze: 2

 

 

no nareszcie. przyszło owo "codoczego" i nawet tak bardzo się nie boję. tylko zasnąć będzie trudno.

i wszystko się okaże.

albo w tą albo w tą. albo wszystko się zmieni albo... wszystko się zmieni jeszcze bardziej.....

zatem jutro nic już nie będzie takie samo. dziś też nie było, wiem. i wczoraj i przed wczoraj... ale jutro będzie jeszcze bardziej nie takie samo. nietakiesamo inaczej. inne. nowe. z now u.

pewnie że łatwiej byłoby dać spokój.

no i?

 

 

 

 

1984 : :
mar 19 2004 jupijajej mada faka
Komentarze: 68

 

 

Na wiór mi zaraz wyschnie cała jama gębowa, śliny w niej już nie ma, a i zębom zaczyna być zimno. Zbyt intensywne osuszanie.

 

Lekarstwo pobrzmiewa w uszach. Friday... I am.

 

 

 

 

1984 : :