Archiwum 02 marca 2004


mar 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

wreszcie skończył się ten dzień. aż nie wiem za co się zabrać… może posiedzieć tak jeszcze kilka minut? albo przeczytać jednak ten dramat? albo książkę roku 2002 której mija termin? może wydepilować sobie pachy, może przejrzeć omijanie, wymijanie i wyprzedzanie, przesłuchać wreszcie obowiązkową płytę, napisać to co ciśnie się na usta, może iść spać, może pedikiur sobie strzelić malutki albo porządek w torbie, baterie naładować, nauczyć się roli, łóżko pościelić, lekcję przygotować, zadzwonić, poćwiczyć, spódnicę wyprasować, umrzeć zasnąć i na tym koniec.

 

zwyczajnie pusto tu. telewizor mi nadskakuje usilnie próbując przykuć uwagę. nie wiele mi trzeba. tylko tego momentu, w którym byłabym już zebrana do kupy. lubię być zebrana ale nie lubię się zbierać.

a tak byłoby przyjemnie!

do szczęścia potrzeba mi jakichś pięciu stopni. dziesięć też może być. lekkiej kurtki i płytkich pantofelków. mknięcia tramwajem z głową w otwartym oknie i oddechów mniej bolesnych. i niczego więcej. ani grama! bo oszaleję.  

 

 

1984 : :
mar 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

Zbuduję wielką flotę zjednoczonych sił…

 

 

Chwilami myślę, że nie wytrzymam. Ale rozum wraca i uspokaja, bo wie, że przeżyję to wszystko, że w poradniku medycznym nie występuje hasło eksplozja czy kapitulacja organizmu.

 

Dziś kolejny męczący sen z Nim w roli głównej, po których zwlekam się z łóżka wyczerpana tak intensywnym śnieniem i rozdzierającą tęsknotą. Męczący a upragniony.

 

Jedno bez drugiego, topimy się co noc

W pościeli oceanie, w powodzi łez

 

 

Rozrywają mnie obie albo ona jedna.

Radość, bo jest…

Rozpacz, bo Go nie ma...

Niepojęta symultaniczność mojego kochania.

 

 

 

…By razem zwalczyć niebezpieczny Styksu wir

 

 

1984 : :