Archiwum czerwiec 2003, strona 2


cze 25 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5
Jakieś cztery na siedem metrów. Ile obejmą oczy. Ramka zielona. Nieoszlifowana. Porośnięta listkami. Po środku graniczne tory. Proste, pionowe, długie. Sprawiedliwy podział. Równo po pół. Prawa część oddala. Lewa otwiera się miastem. Drganie rzęs spoza kadru. Wiatr przylepiony do żywej fotografii. Też poza kadrem. Odbitka tylko jedna. Kiepski nieobecny papier. Szybko wyblaknie...

Ale tylko to co w obrębie kadru. Pomost też? Rzęsy oblepione wiatrem?

Byle nie to co nie objęte...

1984 : :
cze 24 2003 Bez tytułu
Komentarze: 16

-Zgodnie ze swoim postanowieniem ustępuję miejsca tylko skromnym babciom. Te z torbami uniesionymi na wysokość mojej twarzy, mdlejące, usiłujące wzbudzić litość za pomocą owych toreb mogą przekonać się jaka jestem okrutna. Jedna musiała dziś posunąć się nawet do głośnych westchnięć przy każdym najlżejszym hamowaniu i nagłych zamachów wielką granatowym tobołem. Wesoło. 

-Powiedziała mi że jej się podoba. On. Że spodobał jej się już na początku. No a potem byliśmy My... Teraz stwierdziła, że kiedy spotkali się niedawno miała ochotę go pocałować. Myślę sobie... Co to miało znaczyć!?! Oczywiście że byłam zła! Jak można chcieć całować mojego... I tu oprzytomnienie. Całuj sobie kogo chcesz...... I tak opowiadała mi. Jaki przystojny... I jaki był smutny. I powtarzał ciągle „Od kiedy jestem sam...”...

-Cały most trzęsie się kiedy przejeżdża pociąg. Może to nie ruch a dźwięk. Przenikając każdą komórkę ciała porusza nią. A nie mostem.

 

1984 : :
cze 23 2003 Bez tytułu
Komentarze: 16

Schody lawka plakat oczy lawka drzwi lawka oczy korytarz parapet papieros drzewo slowa okno lustro oczy drzwi korytarz oczy myśli oczy lawka schody drzwi krzeslo slowa drzwi oczy schody kroki oczy oczu oczom oczy oczami oczach oczu

1984 : :
cze 22 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Mam ochotę. Głowę wolną od zbędnych myśli. I dzbanek kawy. Posiedzimy do rana. Bo i jest nad czym. A akcenty oksytoniczne, proparoksytoniczne i inne amfibrachy zaczynają mnie nawet wciągać.

Co chwila trafiam na takie smaczne kąski:

 

Sufitowość

Ma znaczenie

Dla duszy...

1984 : :
cze 22 2003 Bez tytułu
Komentarze: 13

No i masz ci los! Ledwo człowiek wychynie z domu i już same katastrofy! No nie każdy człowiek oczywiście... Ledwo 1984 wyjdzie z domu, przejdzie przez ulicę, stanie na przystanku i bach! Wypadek tuż pod nogami i setki głów w oknach (o dziwo nie patrzące na mnie!)... Nic to. JAKOŚ przeżyłam. Idziemy dalej. Wsiadamy do autobusu i bach! Siedzi sobie mały brzdąc, jakoś tak trzy/ czteroletni... Dziecko się zgubiło! Panika! Synku, gdzie masz rodziców!? Co ty tu robisz!? Wszedł sobie na krańcówce! A jak... Policja! Dzwonić na policję! Czy ten kierowca jest ślepy!? Jak to się mogło stać!? Jaaak??? Po prostu, 1984 wychynęła z domu... A jaka akcja była jak za jakieś piętnaście minut na przystanku czekał na nas radiowóz i gromada gapiów! I wszyscy nas oglądali i przyglądali się autobusowi. No wiadomo kto w nim jechał... I przystojni panowie policjanci wkroczyli, zabrali i poszli. Życie kolejnego dziecka zostało uratowane! Radujmy się i weselmy! Kolejną klęską (choć chyba bardziej osobistą) był widok trzech chłopców w wieku bliżej nieokreślonym, ale wysokości mniejszej niż metr konspiracyjnie czających się za rogiem i przeżywających właśnie w ekstazie swój nie pierwszy z pewnością raz z papierosem. Potem zawaliło się rusztowanie w budynku nieopodal... A następnie 1984 było potwornie przykro bo nie miała odstąpić jednego papierosa panu na przystanku tramwajowym.

Jestem nieużyteczna społecznie.

 

1984 : :