Archiwum czerwiec 2003, strona 6


cze 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 10

Skomentuj(0)

Jaki władczy posmak...

A gdyby tak właśnie nie... Nie komentuj!

1984 : :
cze 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7
Nie wiem skąd we mnie ostatnio tyle goryczy... Nie wiem gdzie mi uciekła wiara w ludzi. Rozmawiam z nimi i widzę tylko maski. Rozmawiają ze mną i patrzą mi w zęby. Oglądają mnie od stóp po głowę a mówią o wyższości Pospieszalskiego nad Wiśniewskim. Zero szczerości. I we mnie już jakby zero emocji...

Lubie czytać swoje archiwum. Tam się schowały. Moje uczucia. Emocje. Ja?

I nieczuła jestem. I okrutna. Nie przekonują mnie na przykład kobiety krzyczące w ulicznych protestach, że nie mają co do garnka włożyć czy dziecku dać do ust... Prawdziwie zrozpaczona matka nie wrzeszczy, nie wykłóca się... Jest cicha i pokorna... Jest jej wstyd. Dlatego Jej najtrudniej jest pomóc.

I ja nie będę krzyczeć.

 

 

1984 : :
cze 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 25
Nie mogłam zasnąć na własne życzenie. Bawiłam się w łowcę myśli. A potem tresera. Trzeba było doprowadzić je do porządku po intensywnym dniu. Zapowiadało się całkiem niepozornie... Rodzice rozmawiali o tapetach. Dobry początek. Spóźniłam się na autobus, ale udało mi się go dogonić drugim, który ma krótszą trasę. Oczywiście nie ominęło mnie spotkanie z bohaterem noty z 9 czerwca. Korzystając z wąskiego przejścia, w którym stałam nie omieszkał grzecznie przepraszając złapać mnie za biodra i przykleić się dziwnie mocno podczas przechodzenia. Dalej wszystko było normalnie. Ale spotkać ich obydwu w jeden dzień to dla mnie z dużo!

Czekał za rogiem. Świetnie potrafi dziwić się na zawołanie. Więc miły spacer w towarzystwie jego odgłosów, spojrzeń, nieudolnych prób...

Drugie spotkanie również było niespodziewane tylko dla mnie. Również dość miłe.

Jeden o egzaminie, drugi o sesji. Jeden Słoneczko, drugi Kociaku. Jeden niepewnie, drugi bez wahania. Jeden ciągle czeka, drugi już nie. Jeden budzi we mnie jeszcze jakieś emocje. Drugi też.

Są tak różni... Pod każdym względem...

Dostałam jeszcze mejla ze wskazówkami od Szlachetnego Pomocnika moich nieudolnych poczynań w moim nieudolnym życiu. POWINNAM to zrobić, bo to co robiłam do tej pory mijało się z celem. To się ROBI tak. Tak NALEŻY. Ahaaaa. O ja niemądra!

Do tej pory nie wiem co myśleć... Ale zasnąć nie próbuję.
1984 : :
cze 10 2003 Bez tytułu
Komentarze: 12
Usłyszałam od mamy, że  chciałaby się rozwieść. Nie muszę pisać z kim... Oczywiście że tego nie zrobi. Bo woli się poświęcić... I tak będziemy dalej żyć? Z tą świadomością...

Powiedziała to wczoraj, była zdenerwowana. Dzisiaj zapytałam jej czy to prawda i zaczęła się śmiać... A jednak sama myśl, że jest jej źle doprowadza mnie do obłędu. To istota, która powinna mieć wszystko czego zapragnie, być zawsze szczęśliwa... Nie ma, nie jest... Przeraża mnie myśl o przyszłości. Mam głupiego ojca. Zwyczajnie... I mam wrażenie, że to ją wykańcza...

To wszystko dla nas. Jej jedyna nadzieja to my... A co jeśli ją zawiodę?

My... A co z nią?!...

 

 

1984 : :
cze 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7

Niedobrze mi na jego widok. Ale tak to chyba zazwyczaj bywa, że kiedy leci na Ciebie własny profesor a Ty spokojnie udajesz, że tego nie widzisz to siłą rzeczy (czy może siłą dziwnej mentalności, albo siłą przyzwyczajenia...) kiedy Ciebie nie ma- leci na inną. Nie było mnie.  To dobrze, bo nie zauważać można tylko do pewnego momentu... Myślałam że nigdy do tego nie dojdzie. Myślałam że to tylko moje złudzenia. Ewidentne i wyraźne, ale nawet jeśli to chyba dla dobra ogółu można by jakoś powstrzymać pokusę, ha? Ale nie wszyscy potrafią... Moja niepohamowana buntownicza natura mnoży kolejne wyzwiska. Świnia, szuja, menda, pieprzony adorator... Przykładny maż i ojciec dwójki rozkosznych szkrabów.

1984 : :