I proszę bardzo! Zimno, deszczowo... a ja sobie siedzę w cieplutkim domku! Po uszy zagrzebana w stosach bialych plaskich stron. Roboty na tydzień. Nigdy się z tego nie wygrzebię. Żebym jeszcze mogla powiedzieć sobie- już niedlugo... Jeszcze dlugo. I coraz więcej. Dobrze, że chociaż szkola odpadla na dwa dni... No ale coś nie mogę się zabrać do dziela, do przekopywania stosów slów, to zglębiania tego co najpiękniesze na świecie, ale takie glębokie... do zrobienia wszystkiego, w celu zaliczenia tego, co nie zaliczone... I tak, wstalam już o 6:02 w wiadomym celu zabrania się do pracy. Ale powietrze takie czyste... i takie zimne, że musialam schować się jeszcze pod kolderkę... no i zasnęlam... co mi się śnilo... chyba lepiej nie mówić! Z siekierą w dloni zrobilam bardzo dziwną rzecz pewnemu panu, po czym nie kryjąc satysfakcji, przekazalam siekierę w ręce koleżanki, która zajęla się tymże samym panem, ale inną partią jego ciala. Nie wiem co może to znaczyć, ale dla jasności calej sprawy dodam, że ja dzialalam w okolicach glowy i jej lączenia z tulowiem, zwanego szyją. Koleżanka w glębinach trzewi. Żeby było weselej czlowiek ów, poćwiartowany już na części przez dwie niewinne kobietki, nagle otworzyl oczy. Nie będę opisywać co czulam w tym śnie bo wyrzuty sumienia w takim przypadku, to brzmi chyba paradoksalnie... Obudzilam się w każdym razie z ogromną ulga, że jednak nie jestem aż tak okrutna i pozbawiona mięśnia sercowego... Dobrze. W końcu więc wstalam. Kawka i czekolada- najlepsze śniadanko... Potem chwilę nie moglam uwierzyć. Potem było już o poświęceniu czy może raczej kompleksach kobiet, sugestiach i porównywaniu... Więc czasem jednak coś robisz w tej swojej pracy, co?;) Następnie zmuszona niekończącym się kocim miauczeniem wybralam się do kuchni w wiadomym celu napelnienia miski... Wróciwszy, jak zwykle pelna najszczerszych chęci otworzylam już notatki, slowniki ulożylam w rowniutkim stosie ośmiu... I co slyszę? ___!!! Choć na śniadanko!!! JJJ Już pędzęJJJ I wrócilam. I poczytalam troszkę co się w kraju dzieje... i wciągęlo mnie bardzo. Prawie zupelnie doszlam już do siebie po potwornym śnie... No i moja najdroższa polamana ___ wyciąga mnie na spacerek. Ona, ja i dwie kule. Poczlapiemy. Ale teraz naprawdę muszę wziąć się do pracy. Co za mily dzień doprawdy!!!