Archiwum styczeń 2005


sty 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 11

Vivaldi mi dziś przygrywa.

 

Jowialnie bardzo.

 

Coraz więcej rozumiem i coraz dobrzej się czuję tak jak się czuję.

 

Czuję się spełniona. Jestem, i nawet gdybym jutro miała być umarta, nie bałabym się. Nie szkoda mi życia.

Nie lubię niczego trzymać się kurczowo. Lubię tak jak jest.

Lubię, kocham, żyję. 

Wiem coraz więcej, coraz większe mam włosy, coraz więcej się bardzo mocniej dużo bardziej się mam.

 

 

 

1984 : :
sty 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 9

Ha! Już wiem! To po prostu efekt chemicznej reakcji, jaka zachodzi w mózgu. Humor poprawia się w miarę zwiększania się poziomu serotoniny wydzielanej przez gruczoł wysyłający ją właśnie w te rejony. I jakże jesteśmy wtedy szczęśliwi! A powód, jaki ma gruczoł żeby ją wydzielać? To proste… Zostało naukowo dowiedzione, że śladowe ilości hormonu znajdują się w bananach i pokrzywie, nie mówiąc już o narkotykach, które naśladują serotoninę w jej strukturze. Ponad to gruczoł ten musi być ten wyjątkowo naiwny i karmić się amorficzną i bezwonną iluzją, bo przecież nie tylko Ci spożywający trzy wyżej wymienione produkty miewają gębę wykrzywioną w uśmiechu- charakterystycznym symptomie szczęścia.

No. Bo już przez chwilę zwątpiłam czy rzeczywiście wszystko można zdefiniować…

 

 

 

1984 : :
sty 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

zapytano mnie dziś co to szczęście… a ja nie mam pojęcia!

 

kiedyś twierdziłam że to układ zdarzeń w naszym życiu na tyle częstych i systematycznych iż zdających się dawać wrażenie pełni i kompletności zgodnej z naszymi wyobrażeniami o niespełnionych marzeniach, które spełniając się, co uprzednio wydawało się nierealne, dają poczucie nieopisanej łaski jakiej w danej chwili dostępujemy

nie wiem

może to chwilka? wdechu albo wydechu. może nawet i wdechu i wydechu... to ten wdech pod niebem i nad sobą, za granicami, przed perspektywą, w nadziei, ze spokojem, z marzeniem, u początku i na końcu, pomiędzy ochotą a spełnieniem, naprzeciw czegoś, przy czymś, obok, z, ...

 

to gdzieś między, w, nad, z, pod, przed, za, obok, naprzeciw, koła, zza, ku, od, spod i ponad…

kiedy się wydaje…

 

to cholernie indywidualna sprawa… nie zawsze jest dobrze gdy nie boli, gdy porządek i gdy nie brakuje… dla kogoś szczęściem może być tęsknota, łzy albo ból

nie wiem

       

złudzenie. iluzja. przeświadczenie że tak chcę. że to jest dobre. dobre? najgłupsze słowo świata… że to moje?

 

to wtedy kiedy chce się żeby chwila trwała wiecznie?

nie wiem

może wtedy kiedy się nie ucieka i nie goni

 

wtedy kiedy to co myślisz, to co czujesz i to co robisz jest ze sobą zgodne

 

to wtedy kiedy jest wygodnie

 

kiedy to?

 

1984 : :
sty 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 7

jest tak ciężko że chwilami myślę że usiądę na środku chodnika i rozpłaczę się

kiedy zdzieram te podeszwy, leci mi z nosa i oczu bo zachłystuję się gruźliczym kaszlem dobiegającym wbrew pozorom właśnie z mojego wnętrza.

mi nie może nic być. bo mam silnie rozwinięte poczucie obowiązku.

zbyt dużo robię wbrew sobie. ale akurat nie o zmęczenie chodzi. moge być zmęczona. byle fizycznie.

znowu mam ochotę na coś zupełnie innego niż to, co robię tak dobrze...

powinnam się uśmiechać. i uśmiecham się. ale

nie po to jest życie żeby je sobie układać!

a jednak... tkwię po uszy w bagnie konwencji.

bo tak ma być.

1984 : :
sty 01 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

Phi! 2005. I weź tu się teraz przyzwyczaj… jak ciągle jeszcze zdarza się napisać 2002…

Z okazji wiadomej pobuszowałam trochę we własnym archiwum.  Teraz wyrzucam sobie, że za mało pisze, bo doszłam właśnie do brand new wniosku, że po jakimś czasie pamiętam już tylko to, co napisane tutaj. Myślę styczeń i przypominam sobie styczniowe noty. Były smutne i pełne pretensji więc tak zapamiętuję tamten czas. A przecież notek jest 10, 15. A stycznia 31.

To jest jak tworzenie swojej własnej przeszłości… Przecież mogłabym pisać półprawdę a za pięć lat zobaczywszy to odebrać jako prawdę… Ale ważne żeby tę przeszłość mieć.

 

Nie podsumowuję bo za dużo tego by pojąć… Nie postanawiam bo zbyt trudno się oprzeć… Nie życzę sobie bo mam wszystko… Nie życzę Wam bo kimże jestem by życzyć… Nie wspominam bo boję się uroku chwil… Nie wznoszę toastów bo śmiesznie brzmią… Nie żałuję bo tylko zyskałam… Nie przepraszam bo słowo jest mało wiarygodne… Nie oczekuję bo wczoraj, nie spodziewawszy się znów doznałam miłego zaskoczenia…

 

Pierwszy raz trzydziestego pierwszego grudnia nie czułam się samotna wśród tłumu i spragniona wśród litrów szampana…

 

 

 

1984 : :