Archiwum styczeń 2006


sty 28 2006 Najpierw ucieszył mnie widok bałaganu w...
Komentarze: 3

Najpierw ucieszył mnie widok bałaganu w kuchni. Potem pocałowałam ścianę. Załadowałam pralkę. Rozebrałam się. Zjadłam zapiekankę chodząc nago po całym domu. Wykąpałam się, wydepilowałam, wypiłowałam, wycięłam, wypieliłam i głośno włączyłam radio. Potem pocałowałam szafkę. Zabrałam się za porządki a później za gotowanie. Wino wraz z jego nabywcą przyszło akurat kiedy miksowałam zupę cebulową na krem i przypalałam ścierkę leżącą zbyt blisko ognia. Wyjęłam z pieca pysznie pachnące grzanki. Potem pocałowałam nabywcę wina. Zjedliśmy. Potem też było miło. Teraz położę się pod piękną niebieską kołderką pachnącą praniem i mamą. Będę delektować się ciszą i wszystkim co dookoła. Pocałuję poduszkę. Chyba nie będę miała problemów z zaśnięciem bo ostatniej nocy pani Jadzia miała większe niż zwykle problemy z oddychaniem więc rzęziła głucho i złowieszczo syczała, pani Krysia miała nudności po chemii bo środki przeciwwymiotne nie działały, pani Bożenka zdawała się konkurować z panią Sabinką w konkursie na głośniejsze chrapanie, pani Ewa wołała Jezusa bo chciała mu powiedzieć żeby się nad nią zlitował a babcia pół nocy robiła kupę w pieluchę. Wstanę jutro bardzo późno i pocałuję każdego kto się napatoczy.

 

?
1984 : :
sty 17 2006 To jest olśnienie. Jedna chwila w której...
Komentarze: 3

To jest olśnienie. Jedna chwila w której rozumie się cały porządek świata. Taki moment kiedy psie kupy na chodniku urokliwie bawią się z Tobą w slalom. Kamienice zdają się być niskie jak psie budy. Pachnie wiosną i bezwstydem. Jest ciepło i chyba bezkostnie bo tak lekko… Ze śmiałością patrzy się w oczy. Patrzy się w siebie i na siebie. To zaczyna się nagle, od nowa każdego dnia ale nigdy nie kończy

 

?
1984 : :
sty 14 2006 Nikomu nic nie mówiąc jakoś toczę się...
Komentarze: 5

Nikomu nic nie mówiąc jakoś toczę się do przodu. Za nic nie pokazuję że jest źle. Ledwo chodzę ale ukrywam jak mogę wszelkie symptomy. Widać, ale może trochę mniej się martwią? Wiem, że powinnam się położyć, zadbać… Wiem, że całe to marudzenie to dobre rady i każdy normalny człowiek po prostu by ich posłuchał. Ale za bardzo czuję się w obowiązku. Tkwię w nim po uszy. Można nawet przyznać, choć to trochę samolubne, że w pewnych sprawach czuję się niezastąpiona. A przynajmniej nie chcę żeby ktoś mnie zastępował. Daję sobie radę. Nadal robię wszystko najlepiej jak mogę. Chociaż czuję że będzie mnie to sporo kosztować to powoli i z uśmiechem dalej doprowadzam się do ostateczności. Bo może i tym razem się uda? Niezbadana jest wytrzymałość siłaczki 1984.

 

?
1984 : :
sty 13 2006 1. Gdzie podziało się TVN24!? 2. Czemu...
Komentarze: 6

1. Gdzie podziało się TVN24!? 2. Czemu muszę wciskać notki w jedyne co się otwiera na stronie czyli w tą tytułową szparę? 3. Dlaczego trzeba cierpieć żeby dobrze pisać? 4. Czemu mam zaparcie? 5. Czemu jest zimno? 6. Dlaczego zrobiłam się zaborcza? 7. Dlaczego nie mam siły? 8. Dlaczego lekarze są tak cholernie niekompetentni? 9. Dlaczego mam za dużo na głowie? 10. Czemu się zaharowuję? 11. Czemu jakaś suka wyrzuciła golusieńkiego noworodka na trawnik? 12. Czemu muszę iść do szpitala? 13. Czemu ciągle czegoś nie wiem?

 

?
1984 : :
sty 12 2006 Wróciło więc i ja wróciłam. Dzisiejszej...
Komentarze: 5

Wróciło więc i ja wróciłam. Dzisiejszej nocy wszystko wydarzyło się inaczej. Zwykły sen a niepokój niezwykły. Nie zapomniałam o tym ale przestałam pamiętać. Aż tu nagle wychodzę na balkon. Widzę jego poważną twarz skupioną jakgdyby wyłącznie na dymie ulatującym z papierosa. Siada obok i kładę rękę na jego nodze. Czuję się podle. Przepraszająco wzmacniam uścisk. Spogląda na mnie bez żalu, smutno, zaciekawiony. Znów ni stąd ni zowąd spada na mnie ta euforia. Falą ciepła obmywa każdą komórkę. Prawie czuje w dłoni jego włosy. Mocne, grube. Nie kończy się na uścisku ręki. Mecz koczy się ciosem. Potem ulgą. Bliskością. Chciałabym po prostu porozmawiać. Byłam tak blisko. Przez jakiś zupełny przypadek wszystko potoczyło się inaczej. Właściwie pomyślnie. A jednak nie daje mi spokoju co by było gdyby… Gdyby tylko. Gdybym krócej siedziała w łazience, gdybym ich dogoniła, gdyby… Wiem co. Wyskoczyłoby mi serce. Wiem że powinnam zapomnieć a tak bardzo podnieca mnie myśl co by było… Nie będzie. I ulga miesza się z żalem. Nie mogę zapomnieć Chcę pamiętać. Wyciągnęłam zdjęcia. Pamiętam tyle chwil. Tyle słów. Dotyków. Tyle obrazów. A ciągle tworzą się nowe. Nieudolne próby wyobrażenia sobie jak jest teraz. Co robi, co myśli, czy myśli. I w całym swoim szczęściu tylko tym zaprzątam sobie głupią głowę. Może to przez mój stan zdrowia. Krucho ze mną. Może dlatego tak mi się zbiera na wspomnienia. Teraz zamknę oczy i będę próbować przyśnić to sobie raz jeszcze, dalej… Jakgdyby równolegle do tego, czego z niczym bym przecież nie zamieniła. Nie jest łatwo żyć z czymś takim.

 

?
1984 : :